Produkcje takie jak Fallout'y, przy okazji dość beztroskiej rozrywki, apelują jakby do pewnych obszarów umysłu, wyobraźni – ale nie są w stanie ich wypełnić. Chyba można to powiedzieć też o wielu książkach z tego nurtu, robionych pospiesznie na konwencjonalnym szablonie i zresztą szybko ten szablon zużywających.
Postapokalipsa (jako pewna przestrzeń 'spekulacji artystycznej') może jednak mieć więcej twarzy. Wydaje mi się, że może wyglądać na przykład po prostu jakoś tak:
http://www.abandonedireland.com/Eyrecourt_VR1.htmlA brzmieć choćby w ten sposób:
Słowianoczki - 'Oj wiszenko, czereszenko'. Taki sposób śpiewania (tak prosty i pierwotny, że dziś brzmi niemal egzotycznie) nazywa się podobno 'śpiewokrzykiem' lub 'śpiewem białym'. Akurat ten kawałek wydaje mi się wyjątkowo udany.