Autor Wątek: John Wetton (1949-2017)  (Przeczytany 958 razy)

Squonk

  • Schronowy Inżynier
  • Gen. armii - Redaktor
  • *
  • Wiadomości: 8805
  • Wytyczając kierunek - Emanacja azymutem!
    • Trzynasty Schron
John Wetton (1949-2017)
« dnia: 04 Lutego 2017, 14:24:26 »

31 stycznia br, po intensywnej walce z ciężką chorobą zmarł John Wetton, brytyjski muzyk, kompozytor, wokalista, gitarzysta basowy. Osobowość rocka progresywnego. Założyciel zespołów U.K. oraz Asia. Członek i współtwórca repertuaru King Crimson, w najbardziej ambitnym okresie działalności grupy. Współpracujący m.in. z Roxy Music, Uriah Heep, Wishbone Ash oraz Steve'm Hackettem.

Nie zaliczał się do tej grupy muzyków, u których talent łączył się kontrowersyjnym stylem życia, co dawałoby mediom łasą pożywkę. Jego karierę można by określić jako ciągłe zbliżanie się do szczytu, w którym udaje się połączyć sukces komercyjny z artystycznym, bez ujmowania obydwóm. Tymczasem albo udawało mu się osiągnąć absolut, w postaci działania w King Crimson, przerwany jednak przez lidera tej grupy - Roberta Frippa - nie widzącego siebie w postaci gwiazdy rocka z pierwszych stron gazet. Jeśli zaś Wettonowi udawała się sztuka wejścia na pierwsze miejsca list przebojów, jak w przypadku zespołu Asia, to było to okupione pogardą branżowym mediów że "komercja i sprzedanie się". Co w pewnej mierze było po trochu racją, z uwagi na jego możliwości artystyczne. Gdy zaś te udało się w pełni zrealizować w U.K., to sytuacja na rynku muzycznym sprawiała że trzeba było zwinąć żagle. 

Mimo wielu trudności, a czasem i wchodzenia na mielizny, Wetton przez lata stworzył (solo i z zespołami) sporą ilość dobrze skomponowanej i zagranej muzyki. Nawet jego powrót w 2006 roku do zreaktywowanej w oryginalnym składzie Asii, przywrócił dobrą równowagę między "komercją a sztuką". Zaś odnowienie w 2011 roku koncertowej współpracy z kolegą z U.K. - Eddiem Jobsonem - dawało nadzieję, na nową muzykę.

Wszystko to przerwało wykrycie u niego w 2015 roku nowotworu. Postępy walki z chorobą można było obserwować na Twitterze muzyka, na którym dzielił się on z fanami swoimi spostrzeżeniami. Na wrzucanych zdjęciach można było zobaczyć jak ciężka była to walka. W ciągu niecałego pół roku, postawny mężczyzna - jakim był Wetton - potrafiący sprostać trudom tras koncertowych - zmienił się wychudzonego, uśmiechniętego pana.

Choć walka nie została wygrana, to została muzyka. Ambitna, inspirująca, melodyjna, przebojowa, ogromnie różnorodna - zawsze jednak okraszona ciepłym, głębokim głosem Jonha Wettona.
Możemy dojść od sukcesu do upadku, od marzeń do urny z prochami. Możemy spaść z czerwonego blasku rakiet, do 'bracie, czy mógłbyś mnie poratować'.