No i ok.
Kto by pomyślał
osiem lat temu, że do tego dojdzie.
A wszystko zaczęło się od tego zdjęcia z berlińskiego Saturna:
Z początku traktowany z pewną rezerwą, jak to bywa w przypadku młodych rozentuzjazmowanych jeszcze bez krytycznego spojrzenia na swoje, dostałem szansę od, być może już wtedy wyczuwającego potencjał, Squonka i udowodniłem swoją wartość, przez lata wspomagając czy to nowiną czy takim tam
projektem na ogólnokrajową skalę (choć swoje trzy grosze dołożyła nawet grupa Rosjan).
I do dziś Ursynalia 2012 kojarzą mi się nie tylko z koncertem Slayera /m/, ale też SMSem odnośnie tego, że zostałem redaktorem.
Schron dał mi okazję do poznania wielu ciekawych ludzi, z którymi spędziłem miłe chwile czy to w Gdańsku, w Poznaniu, czy w Warszawie. Dał mi też okazję do realizacji projektów na niespodziewaną skalę i natrafienia na odpowiednich ludzi z odpowiednich środowisk, czego owocem była na przykład niedawna
premiera Powodu w Lubinie (no, w pewnym sensie, mam na myśli to, że gdyby nie działania na Schronie, to reżyser by pewnie o mnie nie usłyszał).
Dziękuję.