Hm? Nie mam dziś zbytnio ochoty na religijne wywody, ale zdaje mi się że Satanowi chodziło o to że Apokalipsa św. Jana wcale nie mówi o ostatecznej zagładzie, lecz o to że jest to przesłanie nadziei zwiastujące upadek nierządu Rzymu i związane z tym nastanie na świecie pokoju, zawoalowane w tonę bełkotu i symboliki tak by adresat oskarżeń się nie domyślił się o co chodzi.
Maskowanie zresztą się udało idealnie, gdyż ostatnia instytucja nierządnicy czyli "fałszywy prorok" włączył tą księgę do swojego księgozbioru. Przypomnę tu zresztą że sama koncepcja ostatecznej zagłady była obca wczesnych chrześcijanom dla których nie istniało coś takiego jak piekło i niebo, jako że oni oczekiwali nadejścia niebiańskiego Jeruzalem tu na ziemi. Zaś koncepcja wielu wymiarów (nieba i piekła) to wymysł lat dużo późniejszych.