Autor Wątek: Fallout 4 - recenzja edycji PC DVD  (Przeczytany 2601 razy)

Squonk

  • Schronowy Inżynier
  • Gen. armii - Redaktor
  • *
  • Wiadomości: 8805
  • Wytyczając kierunek - Emanacja azymutem!
    • Trzynasty Schron
Fallout 4 - recenzja edycji PC DVD
« dnia: 22 Listopada 2015, 23:48:52 »

Na parę tygodni przed premierą Fallouta 4 w sklepach można było zakupić jego zestaw przedsprzedażowy. W środku, w kartonowym pudełku znajdowała się niebieska koszulka typu t-shirt, z nadrukiem głowy Vault Boya. Całość zaś upoważniała do zniżki w wysokości 40 zł przy zakupie jednego egzemplarza gry, w tym samym miejscu, w jakim dokonano zakupu zestawu. Problematyczną kwestią była oczywiście cena takiego zestawu, która w pierwszych dniach jego dystrybucji wynosiła od 69,99 do 79,99 zł. Czyli kupujący płacił za zniżkę plus koszulkę, choć w późniejszym czasie też kupić zestaw za cenę równą wartości zniżki.

Nadszedł wreszcie wtorek 10 listopada 2015 roku, i w sprzedaży - elektronicznej, ale też i stacjonarnej - pojawił się Fallout 4.


Zestaw jeszcze zafoliowany.

W kartonowym, zafoliowanym pudełku znajduje się:
  • pudełko z płytą DVD zawierającą grę
  • podręcznik przetrwania Mieszkańca Krypty, zawierający skróconą instrukcję oraz klucz aktywujący grę w serwisie Steam
  • stylizowaną ulotkę, zawierającą informacje o najnowszych produkcjach Bethesdy
  • trzy pocztówki z grafikami nawiązującymi do świata Fallouta[/i]
  • plakat z Vault Boyami przedstawiający profity w grze
  • płytę CD w kartonowej kopercie zawierającą 5 utworów z gry

Zestaw po zerwaniu folii


Wszystko ładnie zapakowane.

Zawartość zestawu została porządnie wykonana i prezentuje się gustownie. Przeglądając jednak jego zawartość, można poczuć się czuć niepewnie i mało "staro falloutowo". Nawet jeśli założymy, że stare Fallouty to też "trójka" i "nowy Vegas". Wszystko bowiem jest kolorowe, wyraziste, tak jak świat Fallouta 4. Znikł gdzieś pył waszyngtońskich Pustkowi, nie ma już pustynnego kurzu Nevady. I tak też można opisać uczucia towarzyszące zapoznawaniu się z tym wydaniem gry. Wyobraźnia w odwrocie można by rzec. Bo jak przy pierwszych Falloutach gracz musiał sobie sam wyobrazić i "dopowiedzieć", do tego czego nie zobaczył podczas rozgrywki, tak teraz wszystko zostało mu podane na tacy. Ale być może jest to świadome założenie, by zarówno gry jak i dołączone do niej dodatki wykonać na modę a'la 200 lat po wojnie atomowej, a nie 20. Świat już zdążył wstać z kolan, zaczyna się nowy porządek. Nowy Fallout...


W zestawie jest jeszcze plakat.

Oczywiście nie trzeba dodawać, że warto nabyć taki zestaw, jak również warto było nabyć zestaw przedsprzedażowy (ale za cenę zbliżoną do 40 zł ). W takiej samej cenie, a nawet za więcej, można bowiem nabyć samą wersję elektroniczną. To już chyba jest ostateczny powód do tego, że jeśli rozważany jest zakup Fallouta 4, to tylko w wersji "klasycznej". A gra, po instalacji z płyty 4 GB danych i tak będzie musiała pobrać ze Steama pozostałe 25.


A w środku też jest całkiem ładnie.

Fallout 4 został również wydany w dwóch, limitowanych edycjach kolekcjonerskich. Pierwsza z nich zawiera model Pip Boya, w który można włożyć smartfona, obsługującą zintegrowaną z grą aplikację. Natomiast druga to pudełko w kształcie pocisku - miniatomówki - zawierające wszystkie gry z serii Fallout. Czy warto było wydać na nie pieniądze? Po premierze gry, to jej grywalność i jakość będą teraz odpowiedzią.
Możemy dojść od sukcesu do upadku, od marzeń do urny z prochami. Możemy spaść z czerwonego blasku rakiet, do 'bracie, czy mógłbyś mnie poratować'.