Autor Wątek: Premiera w klimatach: "Mad Max: Na drodze gniewu" - recenzja!  (Przeczytany 2424 razy)

Veron

  • Gen. broni - Redaktor
  • *
  • Wiadomości: 1550
  • Gdy słucham, co mówisz, słyszę kim jesteś
    • Trzynasty Schron

Szczerze przyznam, że byłem oszołomiony pierwszymi recenzjami filmu Mad Max: Na drodze gniewu. Jednogłośnie wynikało z nich bowiem, że mamy do czynienia nieomal z arcydziełem. Jedyną opcją sprawdzenia tych rewelacji była weryfikacja własna. A ta przyniosła ostudzenie emocji, ale i myśl, że mamy do czynienia z rewelacyjnym filmem akcji oraz jednym z najlepszych filmów postapo w historii.

Na drodze gniewu to z jednej strony hołd złożony przez Millera swej klasycznej trylogii - czy może bardziej: jej fanom - ale także głęboki ukłon w stronę nowoczesnego kina akcji. Nie ulega wątpliwości, że - w szczególności Wojownik szos - to dzieła absolutnie kultowe, w pewien sposób wyprzedzające swój czas, doszlifowane do ostatniego szczegółu. Nowego Mad Maksa trzeba traktować jako reboot serii - najbardziej udaną w ostatnich latach próbę odświeżenia klasycznych produkcji, zdecydowanie wyprzedzającą Genezę planety małp i Godzillę  - niemniej nic z tego powodu nie traci.

Ba! Zyskuje na klarownych bądź ukrytych analogiach, którymi jest wypełniony po brzegi. Nie chciałbym przytaczać konkretnych przykładów, szkoda na to czasu, zwłaszcza że wspomnieć należy o największej sile Na drodze gniewu. O krystalicznej, wysokooktanowej, doskonale zrealizowanej akcji. Proszę państwa, takich pościgów jeszcze w kinie nie widziałem! Fantastyczne, różnorodne zdjęcia; f-e-n-o-m-e-n-a-l-n-y montaż; znakomicie zaprojektowane pojazdy, których uświadczymy w filmie kilkadziesiąt i każdy będzie oryginalny; efekty specjalne bazujące w głównej mierze na kaskaderskich popisach; adekwatna, mocna oprawa muzyczna. Film od strony technicznej to majstersztyk, jeden z najdoskonalszych w tej materii w ostatnich latach - co najbardziej ciekawe, ze względu na oszczędność efektów cyfrowych. George Miller, ponad siedemdziesięcioletni reżyser, niczym Martin Scorsese w Wilku z Wall Street daje szkołę kręcenia nośnych, energetycznych filmów. Do tego eksponuje to, co jest esencją kina. Mistrzowskie operowanie obrazem.

Fabuła jest tradycyjnie zwarta, z równie tradycyjną przejrzystą treścią. Rzecz jasna, nie ma tu miejsca na refleksję godną produkcji festiwalowych (mimo że paradoksalnie zaprezentowano go niedawno w Cannes) ale i nie jest to bezmózga sieczka. Na poziomie scenariusza najmocniej wypadają portrety protagonistów, kongruentnymi środkami wyrazu wygrane przez Hardy'ego i Theron. Maksa, człowieka po przejściach, silnego, lecz bez tendencji do heroicznej brawury; i Furiosy, kobiety zdeterminowanej, lecz nie desperackiej. Oboje walczą z celem i w sprawie - z początku różnymi, po czasie wspólnymi, zawsze osobistymi.

Wszystko pięknie, ale coś jednak nie pozwala mi układać peanów na cześć czwartej odsłony przygód Maksa Rockatansky'ego. Co? Ano to, że chociaż Mad Max: Na drodze gniewu pędzi w tempie prujących przez pustkowie wozów i w rytmie wygrywanych na miotającej płomienie gitarze riffów. A widz pozwalając się ponieść, może zapomnieć o bożym świecie i spędzić w kinie najbardziej szalone dwie godziny w tym roku (co najmniej w tym!), to niewiele z tej etylizowanej rajzy wynika. Jest to stylowa, klimatyczna, niekwestionowanie dopracowana akcja, Akcja, AKCJA! I ...tyle. Ale radochy dostarcza całe mnóstwo!

Moja ocena 7,5/10
« Ostatnia zmiana: 12 Stycznia 2016, 10:37:25 wysłana przez Veron »
Projekt '13'

Polskie uniwersum postapokaliptyczne!

Rezro

  • St. chorąży sztab.
  • *
  • Wiadomości: 4080
  • Why you people care so much where your souls are?
Odp: "Mad Max: Na drodze gniewu" - recenzja!
« Odpowiedź #1 dnia: 07 Czerwca 2015, 17:47:58 »
Powiem tyle.. Obejrzałem, Pokochałem..! Film godny Wojownika Pustyni i jeden z najlepszych filmów akcji w ostatnich latach.. mówię tu o czystych filmach akcji nie hybrydach które mogą punktować za dodatki. Film wymiata i tyle. Jeśli ktoś miał do tej pory wątpliwości to niech je mieć przestanie, a przyznaję że sam miałem spore.

Sajok

  • Chorąży
  • *
  • Wiadomości: 140
Odp: "Mad Max: Na drodze gniewu" - recenzja!
« Odpowiedź #2 dnia: 08 Czerwca 2015, 17:44:05 »
W większości się nie zgadzam z powyższym. Akcja rzeczywiście pierwsza klasa. Miller dokonał rzeczy niebywałej unikając tak częstych w obecnych filmach akcji przesadyzmów przekraczających jakiekolwiek pozory realności a traktujących widza jak półkretyna. Tu jest zachowana konwencja pościgów z poprzednich części. I za to brawa. Tylko, że poza tym... nic więcej ten film nie oferuje. Zero fabuły. Jest to jeden przydługi i po pewnym czasie monotonny dwugodzinny, jednostajny pościg. Zero zwrotów akcji, zero jej zróżnicowania, zero pokazania czegoś więcej z tego postapokaliptycznego świata. Dodatkowo tytuł powinien brzmieć raczej "Imperator Furiosa" a nie "Mad Max" , ale to już szczegół.

Rezro

  • St. chorąży sztab.
  • *
  • Wiadomości: 4080
  • Why you people care so much where your souls are?
Odp: "Mad Max: Na drodze gniewu" - recenzja!
« Odpowiedź #3 dnia: 08 Czerwca 2015, 18:04:36 »
A czy w poprzednich filmach było coś więcej? Większość osób nawet nie wie że pierwszy film dzieje się przed apokalipsą i na Australijskiej pustyni. To film akcji.. a jak sam mówisz akcja pierwsza klasa! Nie wszystko musi mieć zwroty akcji i szczególną fabułę.. choć fakt.. trzecia ćwiartka faktycznie nieco nudnawa, ale to typowe dla tego momentu w filmach. Trzeba nieco ochłodzić akcję przed finałem.

Aq

  • St. chorąży sztab.
  • *
  • Wiadomości: 955
Odp: Premiera w klimatach: "Mad Max: Na drodze gniewu" - recenzja!
« Odpowiedź #4 dnia: 02 Lipca 2017, 01:06:39 »
Zgadzam się co do recenzji Verona, szczególnie w ostatnim akapicie, ale też trzeba przyznać, że świeżo na film spojrzał Sajok.

Od momentu, gdzie ekipa wspólnie wsiadła do samochodu uciekając przed pościgiem, film idzie równią pochyłą w dół. I nie to, że chce się jakoś zmórzdzać na filmie tego typu, tylko po tak dobrym początku, wpleceniu przyspieszeń jak za dawnych lat, i scenie tak świetnej, która się rozgrywa w objęciach burzy pustynnej, trzeba powiedzieć, że film siadł.

Oczywiście, dla nowego widza, który nie oglądał poprzednich max-ów Fury Road na pewno będzie obrazem bardzo dobrym - bo jednak sposób nakręcenia, to kosmos rozpierduchy w dobrym tego słowa znaczeniu, to poprowadzenie fabuły w taki a nie inny sposób, jest niczym innym jak nagraniem filmu ponownie. I to nawet nie od części pierwszej tylko drugiej. Szkoda także, bo film miał naprawdę potencjał.

Początek był rewelacyjny, negatywny bohater bajka a tu na koniec trochę pojeździli, postrzelali i tyle. Największy plus w filmie, scena palącego się samochodu w czasie burzy pustynnej, lecącego gdzieś, i ci jego pasażerowie zapalający się po kolei. Kto wtedy wymyślił taką muzykę. Brawo od 3:39 do 4:32
The world is changed. I feel it in the water. I feel it in the earth. I smell it in the air. Much that once was is lost, for none now live who remember it
Darkness crept back into the forest of the world. Rumor grew of a shadow in the east, whispers of a nameless fear, and the Ring of Power perceived. Its time had now come.