Autor Wątek: Szczury Wrocławia: Chaos - recenzja limitowanej edycji kolekcjonerskiej  (Przeczytany 4604 razy)

Squonk

  • Schronowy Inżynier
  • Gen. armii - Redaktor
  • *
  • Wiadomości: 8805
  • Wytyczając kierunek - Emanacja azymutem!
    • Trzynasty Schron

Robert J. Szmidt. Pisarz, tłumacz, redaktor naczelny miesięczników "Video Business", "PlayStation Plus", "Science Fiction" oraz "Science Fiction - Fantasy i Horror". Dla mnie to niestrudzony promotor polskiej literatury fantastyczno-naukowej. Dzięki niemu bowiem poznałem szerokie grono twórców, wychodzące poza obszar wytyczony przez znanego tylko teoretycznie Lema i znanego na pamięć Zajdla.

Od dziś Szmidt to dla mnie także wizjoner promocji literatury. I to nie tylko tej fantastycznej. A zarazem promocji, będącej czymś więcej niż opowiadaniem w mediach "kto/jak/z kim" czy założeniem ciucha z nazistowską symboliką, jak to tzw. modni pisarze zaczęli mieć w zwyczaju.

Wydawnictwo Insignis. Kiedyś reklamowali się hasłem dobrze się znamy na postapokalipsie. Ściema? Na wyrost? Że jak wydają Głuchowskiego i pochodne powieści stworzonego przez niego świata Metro 2033, to już wolno im się tak określać?

Cholera! Śledzę i znam ich robotę już od 5 lat, i widzę że ci goście naprawdę robią dużo by pokazać, że tak jednak jest!


Dowodem na to, może być mająca wczoraj (22 kwietnia) premierę powieść Roberta Szczury Wrocławia. Wciągnięcie przez autora, za pomocą mediów społecznościowych do prac nad powieścią  jej czytelników, już jest wizjonerskim posunięciem. Jednak zaskoczeniem - mega pozytywnym - jest kolekcjonerskie wydanie tej powieści. Przeznaczone w pierwszym rzędzie dla wylosowanej przez autora grupy czytelników, którzy pojawią się na stronach Szczurów Wrocławia. I to na opisie tego produktu się skupię, bo recenzję samej powieści jeszcze przyjdzie czas.

Kolekcjonerska edycja książki może wydawać się żartem, dopóki nie znajdzie się w rękach czytelnika. Duże, kwadratowe, tekturowe pudełko kojarzyć się będzie z limitowanym wydaniem gry komputerowej, albo z równie ekskluzywną edycją albumu muzycznego. Te analogie będą tym bardziej słuszne, gdyż w bogatej zawartości pudełka znajdziemy także kupon umożliwiający pobranie darmowego e-booka z powieścią.


Najważniejszą rzeczą w pudełku jest oczywiście powieść Szczury Wrocławia. W edycji kolekcjonerskiej jest ona w wersji z twardą okładką, wewnątrz której umieszczono fragmenty mapy miasta Wrocław, z okresu w którym dzieje się akcja powieści. Zawartość książki to prawie 550 stron zapisanych "gęstą" czcionką. Już widać, że ściemy ze sztucznym powiększaniem objętości książki nie będzie, a przed czytelnikiem stoi naprawdę spore wyzwanie.

W książce znalazło się też miejsce na nawiązanie do wspomnianych wyżej zasług Roberta, w dziedzinie promocji polskiej literatury. Po ostatnich stronach Szczurów... pojawia się krótka przedmowa autora i opowiadanie Horda, napisane przez debiutanta Artura Olchowego. Słyszeliście o nim? Ja w 2001 roku, jak otworzyłem pierwszy (a właściwie drugi) numer czasopisma "Science Fiction", to też żadnego z zamieszczonych tam nazwisk nie kojarzyłem. Czyli historia zatoczyła koło, i znów musi zacząć dziać się na nowo.


Ciekawie się robi, gdy się weźmie w ręce pudełko limitowanej edycji Szczurów Wrocławia i się je... powącha. Nie pachnie ono bowiem specyficznym zapachem kolorowych gadżetów czy folderów reklamowych, ale czuć tu, hmm, klasyczny zapach zabawek z czasów "komuny". Nowoczesny zapach posiada za to wchodząca w skład zawartości limitowanej edycji obszerna i większej skali niż na okładce książki, mapa Wrocławia. Dla mieszkających w tym mieście czytelników, będzie to dodatkowa lekcja historii, jak w latach 60-ch XX wieku wyglądało ich miasto. Na drugiej stronie arkusza z mapą trafił plakat, przedstawiający funkcjonariusza Milicji Obywatelskiej zawzięcie okładającego pałą... hordy zombie.

Ale to jeszcze nie wszystko co znajduje się w pudełku. Rzeczą kojarzącą się raczej z grami komputerowymi czy z muzyką, za to już na pewno nie z literaturą, jest koszulka. Biała, z nadrukiem okładki powieści na przodzie, i napisem z tyłu przedstawiającym jaką rolę w powieści odegrał posiadacz tej odzieży. Smaczkiem jest imienne "zaświadczenie", stwierdzające ofiarną na rzecz Ojczyzny śmierć posiadacza edycji kolekcjonerskiej na łamach powieści. Stylizowane oczywiście na dokument z okresu komuny i "środkowego" Gomułki.


Jako, że sam jestem jednym z bohaterów tej powieści, to i trochę emocji przy rozpakowywaniu oraz poznawaniu zawartości kolekcjonerskich Szczurów... mi się udzieliło. Odnalazłem siebie na jej kartach, pobieżnie przejrzałem kim tam jestem i co tam będę robił - choć i tak wiadomo jak skończę. Teraz jednak przede mną, jak i przed pozostałymi bohaterami tej powieści, rzecz najważniejsza.

Zabrać się do jej lektury, co i Wam - na razie tylko sugeruję. Jednak i tak przecież wiecie, że my na Trzynastym Schronie nie zawracamy sobie głowy, rzeczami, których nie moglibyśmy też polecić.

Więc wszystko jest jasne ;)
Możemy dojść od sukcesu do upadku, od marzeń do urny z prochami. Możemy spaść z czerwonego blasku rakiet, do 'bracie, czy mógłbyś mnie poratować'.