Autor Wątek: Dorwaliśmy komandosa!  (Przeczytany 2995 razy)

Squonk

  • Schronowy Inżynier
  • Gen. armii - Redaktor
  • *
  • Wiadomości: 8804
  • Wytyczając kierunek - Emanacja azymutem!
    • Trzynasty Schron
Dorwaliśmy komandosa!
« dnia: 20 Marca 2014, 03:17:24 »

Relacja ze spotkania z Joelem Lambertem, którą otrzymaliśmy od Macieja Jałoszyńskiego z Trzynastej Konińskiej Drużyny Wędrowniczej ZHP.

Joel Lambert, weteran 2 i 4 oddziału Navy SEAL, znany widzom na całym świecie z programu pt. Dorwać komandosa (ang. Lone target) emitowanego przez Discovery Channel, gościł 25 lutego w Warszawie. Spotkanie publiczności z legendarnym komandosem zorganizowane zostało przez UPC Polska i Discovery Channel.

Na spotkanie z Joelem Lambertem wybrałem się z grupą przyjaciół z Trzynastej Konińskiej Drużyny Wędrowniczej ZHP. Zaproszono nas do warszawskiego studia Discovery Channel. Oprócz bohatera programu Dorwać komandosa spotkaliśmy tam przedstawicieli Straży Granicznej: kapitana Marcina Lisowskiego i majora Jerzego Ostrowskiego, którzy kierowali działaniami SG przeciwko Joelowi podczas kręcenia programu z jego udziałem w Polsce. Warto podkreślić, że tylko służbom polskim i panamskim udało się dotąd złapać Joela.


Jak Joel Lambert trafił do NAVY SEAL?

– Kiedy skończyłem 20 lat, trzeba było poważnie zastanowić się, co będę dalej robić w życiu.  Postanowiłem zastać komandosem. Taki wybrałem zawód.

Joel wspominał, że tylko poważne potraktowanie życiowego wyboru, pozwoliło mu sprostać trudnej selekcji kandydatów do elitarnego oddziału. Najtrudniejsze było pokonanie wewnętrznego lęku, przed niektórymi zadaniami, którym muszą sprostać kandydaci.

– Naprawdę bałem się zadania, które polegało na skrępowaniu kończyn kandydata i wrzuceniu go do wody na 30 minut. Ale motywowałem się tak: skoro się czegoś boisz, to musisz tego spróbować.

A jak komandos Joelem Lambert został gwiazdą Discovery Channel?

– To już było znacznie trudniejsze – odpowiada śmiejąc się.

Do tego przydaje się nie tylko kariera wojskowa. Joelowi pomogło także doświadczenie w pracy przy hollywoodzkich superprodukcjach, jak Transoformers, gdzie był konsultantem do spraw wojskowości. To właśnie poprzez hollywoodzkie kontakty trafił do niego przedstawiciel Discovery, jak się okazało również ex komandos, i zaproponował mu pracę w popularnym dzisiaj programie.

– Jednak nic w życiu nie jest łatwe – dodaje Joel. – Zanim dostałem tę pracę musiałem wziąć udział w selekcji, w której startowało wielu twardzieli z najróżniejszych służb. I koniec końców wybrali mnie.

Wiele osób do tego typu programów podchodzi z dystansem, często sugerując, że są one reżyserowane. A jak było na planie Dorwać komandosa?

– Cóż wspomnę tylko – odpowiada Joel Lambert – że podczas kręcenia tego programu została zniszczona masa sprzętu. O ofiarności i zaangażowaniu ludzi zatrudnionych na planie, świadczą też kontuzje, których trudno było niestety uniknąć. Jeden z kamerzystów tak naderwał ścięgna, że czeka go szereg operacji. Najbardziej pechowa była pod tym względem Panama, gdzie dzika natura pokazała, jak potrafi być niebezpieczna.

Przygotowania do każdego programu są drobiazgowe. Nie wystarcza jeden uniwersalny zestaw sprzętu. Znaczną część ekwipunku należy dobrać odpowiednio do konkretnych warunków. Joel spędza długie godziny nie tylko na studiowaniu wyszkolenia, sprzętu i liczebności ekipy, która będzie go szukać. Studiuje także florę i faunę w danym rejonie, zwracając m.in. uwagę na niebezpieczne zwierzęta, a także na warunki klimatyczne, prognozy pogody, fazy księżyca, itp. To wszystko ma znaczenie, ale jak sam się przekonał, podczas realizacji programu jest jak na wojnie: po pierwszym wystrzale wszystkie plany biorą w łeb. Utrudnieniem dla ściganego komandosa jest fakt, że towarzyszy mu zawsze dwójka kamerzystów, którzy mają „różne wyszkolenie”.

Czy komandosowi pomaga doświadczenie taktyczne?

– Tak. Im cięższe warunki, tym bardziej. W trudnym terenie technika staje się bardziej zawodna, lecz trzeba pamiętać i o tym, że sprzętu się nie oszuka, tak samo, jak zwierząt. Ze zwierzętami tropiącymi komandosa trudno wygrać. Ale można działać tak, by zmylić osobę, która nimi operuje. Zamiast wyczerpującej ucieczki przed psem, który ma lepsze od nas zmysły, skuteczniejszy może być fortel. Łatwiej wbić klin pomiędzy tresera a psa, na przykład tak, by człowiek przestał ufać swojemu psu.

Po oficjalnej części spotkania, urozmaiconej ciekawymi fragmentami programu, mogliśmy osobiście porozmawiać z Joelem i polskimi pogranicznikami. Przedstawiciele polskiej Straży Granicznej przyznają, że Joel był bardzo ciężkim przeciwnikiem. Choć udało się go przechytrzyć, to nie było to wcale proste. Wygrana w tej grze nie była pewna do ostatnich chwil. Dowiedzieliśmy się również wiele na temat szkolenia naszej Straży Granicznej. Na co dzień używają bardzo nowoczesnego sprzętu, ale w ich pracy przydają się również specjalne szkolenia z tropienia prowadzone przez Indian w USA, a więc wiedza i doświadczenie zdobywane przez pokolenia w kontakcie z dziką przyrodą.

Jaki jest Joel w bezpośredniej rozmowie? Niezwykle sympatycznym, charyzmatycznym i otwartym człowiekiem. Cierpliwie i z uśmiechem odpowiadał na wszystkie zadawane przez nas pytania. Na koniec rozmowy wręczyliśmy mu lilijkę skautową, krzyż harcerski, oraz odznakę 3 piór. Naszym zdaniem zdecydowanie na nią zasłużył. Znajomy wręczył mu także naszywkę XIII i książkę Trzynaście moich lat w JW GROM.

Po spotkaniu w studio zaproszono nas na wystawę sprzętu używanego przez polską Straż Graniczną. Funkcjonariusze cierpliwie odpowiadali na nasze pytania, tłumaczyli przeznaczenie sprzętu i sposoby użytkowania. Najfajniejsze było to, że nie było to zwykłe oglądanie przez szybkę. Niektóre elementy ekwipunku pograniczników można było wziąć do ręki, a nawet przymierzyć.

Był to dla nas niesamowity wyjazd. Na Joela będziemy odtąd patrzeć, nie tylko, jak na wybitną postać telewizyjnego ekranu, ale przede wszystkim, jak na dobrego znajomego, wspaniałego i sympatycznego człowieka. Dzięki spotkaniu z nim, wyszliśmy z warszawskiego studia bogatsi o coś, czego nie da się kupić ani wygrać.

Na koniec zacytuję jedno mott NAVY SEALS, przytoczone w Warszawie przez Joela: „Rzeczy trudne robimy z marszu, a do niemożliwych chwilę się przygotowujemy”.

Tego sobie i wszystkim czytelnikom Życzę.


Autorzy:
Maciej Jałoszyński - tekst
Michał Lorek - zdjęcia ze spotkania - pochodzą z serwisu TacticalPhoto.pl

/Trzynasta Konińska Drużyna Wędrownicza ZHP "Wadery"/

Warto zajrzeć:
Dorwać komandosa na Discovery Channel Polska
Komandos testuje nasze służby
Możemy dojść od sukcesu do upadku, od marzeń do urny z prochami. Możemy spaść z czerwonego blasku rakiet, do 'bracie, czy mógłbyś mnie poratować'.