Zamiast wstępuPoniższy felieton miał się ukazać ładnych parę…naście miesięcy temu? Rok? Jeszcze dawniej? Dawno i nieprawda...
„Zwiastun” artykułu mogliście znaleźć w szóstym, urodzinowym numerze Schronzina. Teoretycznie odnaleźć później resztę tekstu… Cóż.
TRYBY SCHRONU WOLNO MIELĄ.
Ale żeby nie było, że mamy na wszystko gotową wymówkę, należy uczciwie napisać, iż:
– Redaktor składający albo przespał sprawę, albo był mocno roztargniony, dzieląc tekst wbrew wszelkiej logice i nie zamieszczając jego kontynuacji;
– Stare stwierdzenie, że głową muru nie przebijesz, okazało się wciąż aktualne;
– Niezrozumiała dla mnie zmowa milczenia wokół tego tekstu i jego cichy bojkot okazały się bardzo, bardzo skuteczne;
– Najserdeczniejsi współpracownicy potrafią najserdeczniej nagiąć cierpliwość (że też jeszcze się trzymamy, c'nie?).
Stąd pomysł na cały artykuł w formie... niusa.
Od czasu ukazania się próbki felietonu do dziś, pewne informacje uległy dezaktualizacji. Ilość odcinków tak samego serialu, jak i crossoverowego fanfiction „Fallout: Equestria” wzrosła (a to z uwagi na kosmiczne powiązanie Falloutów z kopytkową bracią (!) zajęłam się zjawiskiem tzw. bronies/bronych; męskich fanów serialu). Sama kreskówka zapewne odeszłaby w cień, gdyby nie fakt, że Lauren Faust, wraz z resztą ekipy, sprokurowała nam czwarty sezon serii (premiera w USA miała miejsce 23.11'13) – nadarza się zatem okazja, by przypomnieć – a właściwie to zaprezentować w całości – wyżej wspomniany felieton, któremu odstęp czasowy i wyciszenie pierwszego szumu wokół serialu (dla wielu kontrowersyjnego) mogą tylko posłużyć. Czy fenomen bronych zgasł jak choinkowa lampka, czy też przetrwał? Jakie znaczenie może mieć dla dorosłych wkroczenie w świat produkcji dla dzieciaków ? – przekonajcie się sami.