Ciekawe artykuły, zacznijmy od pierwszego:
Na historyków nie ma co liczyć. Pytanie o szanse chrześcijaństwa i islamu w czasach postapo, nie jest "naukowe" i nie ma szans na grant czy publikację.
Bo to raczej pytanie do socjologów, politologów i futurologów (historycy mogą co najwyżej powiedzieć jak bywało z tym w przyszłości, a pewne formy postapo już bywały). Poza tym spekulacje też mogą być naukowe, jeśli tylko przestrzega się metody.. choć oczywiści nie ma tu mowy o faktach.
Ale poza tym naprawdę ciekawy artykuł, z którym w większości mogę się zgodzić. Pomijanie roli religii w apokalipsie zapewne wynika z faktu że zarówno nauka jak i religia zupełnie inaczej podchodzą do tego tematu. Wzięcie pod uwagę religii zawsze wiązało by się z koniecznością pisania ostrej satyry. Postapo to świat brudu i religia w nim musiała by się stać brudna, zaś wyznawcy zawsze postrzegają siebie jako "jedynych czystych" nawet jeśli to ewidentna nieprawda. Islam ma tu faktycznie ewidentną przewagę w postapo w tym że jest bardziej szary (oni niejako cały czas żyją w stanie postapo.. wspólny kult ma zapewnić pokój za wszelka cenę i na tym opiera się przesłanie tej religii, nie ma jednej religii=nie ma pokoju), choć nie sądzę by dało się tak łatwo ostatecznie wyplenić chrześcijaństwo.. ich przekaz potrafi być zaskakująco odporny, choć nie ma takiej siły przebicia.
'Skok w przyszłość'- tym razem nie cywilizacyjny regres ale szybki progres, oznaczałby koniec znanego nam świata - seria przełomowych naukowych odkryć, cyborgizacja, świadomość maszyn, pokojowy (przy konfliktowym mielibyśmy zapewne mieszany scenariusz) kontakt ze stojącą wyżej cywilizacją Obcych. Tu przewaga plastyczności chrześcijańskiego kodu mogłaby okazać się decydująca. Z jednym wyjątkiem - gdyby ci Obcy w żaden sposób nie przypominali ludzi. Istnienie hierarchii powinno wręcz ułatwić adaptację. Jedna z wypracowanych interpretacji zostałaby uznana za oficjalną i narzucona, nawet kosztem pomniejszych schizm. W islamie sunnickim nie byłoby to możliwe, wypracowanie consensusu trwa znacznie dłużej i bywa zawodne.
Od razu wyjaśnijmy sobie jedno.. obcy nie będą przypominać ludzi (mowa o charakterze, bo ludzki wygląd poprzez oczywisty poliformizm może okazać się bardzo prawdopodobny), a gdyby było inaczej to by nie był to kontakt pokojowy bo ludzie są wciąż dzikim gatunkiem. Przy ewentualnym pokojowym kontakcie w grę wchodzą dwa warianty: Albo* psychopatyczni naukowcy prowadzący jedyne obserwację i w gruncie rzeczy obojętni wobec ludzi (to wariant średnio optymistyczny), albo* organizacja charytatywna z którą kontakty mogą się ludziom opłacić i tu na uprzywilejowanej pozycji jest faktycznie chrześcijaństwo, choć w inny sposób niż w artykule. W istocie hierarchia kościelna może się mocno zdziwić i zostać kopnięta w tyłek zamiast czegokolwiek narzucać (nie oszukujmy się że nie jest ona skorumpowana), ale kierujący się altruizmem obcy będą preferować udzielanie pomocy altruistycznie nastawionym ludziom którzy poniekąd ich przybycia oczekują. Warto tu nadmienić że mimo opinii fanatyków (po kilku stronach) to zarówno chrześcijaństwo, katolicyzm jak i umiarkowany Islam jak najbardziej biorą kontakt z obcymi pod uwagę i to w raczej optymistyczny sposób.
*Oczywiście w grę wchodzi też wielocywilizacyjna organizacja i w takim wariancie obie opcje mogą być równoczesne, tj. "sztywniaki" zajmują się dyplomacją i sprawami technicznymi, a "altruiści" budowaniem PR'u i werbunkiem.
I co do trzeciego artykułu:
3 kwietnia 1953 r. CIA rozpoczęła badania w ramach tajnego programu MKULTRA. Program, odtajniony pod naciskiem dziennikarzy i komisji śledczych [...], zakładał badanie tych możliwości ludzkiego mózgu (i sterowania nim), które powszechnie uznaje się za paranaukę bądź casus przynależny nie nauce, lecz ezoteryce i zabobonowi. Swego rodzaju światopoglądowa schizofrenia, paradoks początku zimnej wojny, zakładała prawdopodobieństwo wielu zjawisk, które dziś uchodzą za mało prawdopodobne bądź niemożliwe, a jednocześnie, przy całej ekscytacji tematyką zagrożeń i niebezpiecznych wpływów [...], ulegał daleko posuniętemu "scjentyzmowi"; wiele z tego, co "naukowe", łykano bezmyślnie, jak słodki cukierek, jednocześnie wizje całkiem spełnione lokując głęboko w trzewiach fikcji [...]. Badano percepcję podprogową, wpływ narkotyków i środków psychoaktywnych na sterowność podmiotu badanego (a także jego własne możliwości), drogi manipulacji cudzym umysłem. Wcześniejsze projekty, BLUEBIRD i ARTICHOKE, poświęcone były sterowaniu pamięcią i hipnozie. Z grubsza można określić, że naukowcy zajmowali się tym, co od dawna gości w fantastyce naukowej: telepatią, psychotroniczną siostrą dawnej magii, należącej do nurtu baśniowego, ludowego; szeroko pojętym "wpływem" czy też "wglądem". Czynili to w odwiecznym celu: utrzymania kontroli nad rządem dusz.
Wybacz, ale to co piszesz jest bzdurą: Parapsychologia jest uznaną dziedziną nauki i fakt że badane przez nią zagadnienia należą do "folkloru" niewiele tu zmienia. Naukowość leży w metodzie, a nie w temacie badania. Warto zauważyć że sporo z ezoterycznych mitów zostało obalone własnie przez tą dziedzinę nauki i to ona zajmuje się demaskowaniem oszustów.. do czego jednak należy zagłębić się w temat i wciąż też jest jeszcze sporo spraw niewyjaśnionych które dopiero czekają na waśnienie. A co do prowadzonych przez CIA badań to były to raczej operacje polityczne, niż faktyczne badania naukowe.
Ale dalszy artykuł jest już całkiem ciekawy: Nauka ma to do siebie że jest amoralna, ale nie z gruntu niemoralna. To w jaką stronę podąża nauka zależy w sporej części od politycznej podbudowy i w krajach autorytarnych pozwala się na niemoralne badania, szczególnie jeśli ma to umocnić pozycję władzy (np. wspomniane projekty CIA, czy nazistowscy naukowcy). Ale nauka wcale nie uznaje prowadzenia niemoralnych badań za konieczne bo do prawdy da się dochodzić wszak na wiele sposobów jeśli jest się cierpliwym. Fikcja Naukowa w istocie pozwala tu pełnić rolę sumienia, mogąc omawiać pewne teoretyczne scenariusze bez poddania ich faktycznej weryfikacji, których nierzadko nie opłaca się zrealizować w praktyce, ale jak się znajdzie kasa to i znajdzie się niemoralny naukowiec co co ją zmarnuje (czyt: to czysta polityka). Z drugiej strony przesadne naciski też potrafią zabić kurę znosząca "złote jajka" bez powodu, jak było z Arabską nauką hamowaną religijnie, czy obecną manią anty-In-Vitro w Polsce będącą kompletnym nonsensem (brak zgody na kompromis prawicowych maniaków, uniemożliwia wprowadzenie regulacji biotycznych i pozwala na wolną amerykankę). Na szczęście obecnie nauka zajmuje się przeważnie bezpiecznymi konsumpcjonistycznymi zagadnieniami i poza kilkoma zapalnymi tematami szczególnych problemów jak i hype'u nie ma. Stąd może i taka słaba kondycja gatunku w ostatnich latach.. naprawdę wolałbym by zachód przykładał większą uwagę do problemów tzw. trans-humanizmu bo to może się okazać kluczowy problem i szansa najbliższych lat (niestety luzie jak widać jeszcze nie dorośli skoro uważają In-vitro za coś niezwykłego
).
PS: Czy ktoś zauważył że parę dni temu sklonowali człowieka?