Schroncon 2013 był się zakończył. Nazwa może nieco przerośnięta ale tradycja i ego redaktorów (nie mówiąc o Schronku) zobowiązują. Ktoś niechętny mógłby powiedzieć – zaklinanie rzeczywistości, zwykły malutki redakcyjny zlocik – i nie miałby racji. Bo nie!
Trwają intensywne prace komisji ideologicznej przygotowującej spójny przekaz dla potomności. Jest potrzeba! Najmłodsze pokolenie nad podziw chętnie, spontanicznie acz bezpodstawnie i bezrefleksyjnie, garnie się do Schronu. Obyło się bez badań DNA. Uwierzyliśmy mamusi na słowo.
Zgodnie z najlepszymi, płynącymi ze wschodu, cywilizacyjnymi wzorcami dokonano w materiałach ikonograficznych wymiany patrona na jedynie słusznego. Żadne oszustwo - żeby nie było - był obecny duchowo, a jego rozkaz dzienny – wzór precyzji i spartańskiej (a jakżeby inaczej) lakoniczności – odczytywano wielokrotnie.
Specynka robiła za gwiazdę. Niestety błyskając fleszem nie mogła być na każdej fotce.
Łódź przyjęła nas zimowo, stąd tradycyjnie polskie, rozgrzewające potrawy i napitki były akuratne nad wyraz. Pogodowy kosz mar nie dał się wprawdzie skadrować ale zostawiliśmy go w parku. Dyskusje, tylko i wyłącznie merytoryczne, trwały kilka godzin. Na koniec dobry uczynek – pokazaliśmy rdzennym łodzianom muzeum Manufaktury – w Łodzi. Zdjęcie zrobił sam Poznański. Potomek albo i nie; grunt że nazwisko się zgadza.
Wszyscy odmeldowali się na forum. Nocne powroty mroziły krew w żyłach i masowały przeponę. Ustawa o ochronie danych osobowych nie pozwala się nad nimi rozwodzić. Emanacja czuwa, licznik lansu bije. Do następnego spotkania.