Ja tak sobie siedzę i patrzę na to i nie wiem czy śmiać czy płakać
Choć w sumie chyba płakać, bo już trzy lata temu - kwiecień/maj, jak ceny ropy poszły wysoko w whooj - poczułem takie drgnięcie w sercu, że jak to mówi ksiądz Natanek "coś się zaczyna dziać". Tylko, że człowiek głupi jest, to choć widząc jakąś rzecz nie potrafi ogarnąć całości. Czyli tak naprawdę weszliśmy w taki czas, gdy to nie kot (realna gospodarka obracająca i wytwarzające realne dobra materialne) kręci ogonem (rynki finansowe tworzące pieniądz z niczego), tylko na odwrót. Do tego dochodzi sytość zachodnich społeczeństw, w których obywatele które co tu ukrywać - żyją lepiej i dłużej - stąd dla młodych ludzi, chcących też tak samo żyć miejsca w tym świecie nie ma.
Nie dziwię się, że ów ruch nie ma jasnych odpowiedzi i pomysłów. Komunizm i resentymenty lewackie się skończyły, liberalizm i zbawcza siła wolnego rynku to bujda na resorach, skoro banki są ratowane publicznymi pieniędzmi. A do tego dochodzi skrajny cynizm i chciwość ludzi kierujących tymi instytucjami - nachapać się, przyznać sobie wysokie premie i pocałujcie nas dupę.