Autor Wątek: Nowa sonda - o zachowaniu się  (Przeczytany 2767 razy)

Squonk

  • Schronowy Inżynier
  • Gen. armii - Redaktor
  • *
  • Wiadomości: 8805
  • Wytyczając kierunek - Emanacja azymutem!
    • Trzynasty Schron
Nowa sonda - o zachowaniu się
« dnia: 06 Sierpnia 2011, 02:10:46 »

Ogólno i szeroko dostępne media oraz ciągły napływ - baaa - zalew informacji sprawiają, że u odbiorców pojawia się postępująca obojętność i ogłupienie. Aby poruszyć te zakute łby, trzeba zrobić coś głupiego, jak polansować gościa, który przyniesie do studia świński ryj, lub zadać na wizji pytanie czy promieniowanie można poczuć zmysłami. Na mój zakuty łeb to podziałało. A ni koncern medialny biznesmena zwanego "ojcem dyrektorem", a ni wrzask tzw. "niezależnych publicystów" w rodzaju Warzechy czy Ziemkiewicza, nie skłonił mnie do omijania szerokim łukiem reżimowej w ich mniemaniu stacji jaką jest TVN24, jak związany z wiedzą o fizyce popis redaktor Beaty Tadli.

Jednak media były, media są i media będą. Pamiętacie więc jeszcze niejakiego Andersa Breivika? W dawnych czasach, zaraz po tym co on zrobił na Schronie pojawiłby się news, być może rozpoczęła by się o tym debata na forum. Ale to były dawne czasy. Dziś chyba nikt nie zaprzeczy, że milion w środę, milion w sobotę zabitych, zagłodzonych, zamordowanych ludzi w Afryce, nie robi już na nikim większego wrażenia. A co dopiero kilkadziesiąt osób zamordowanych w Norwegii. No właśnie, Norwegii...

Mimo to, chyba nie ma sensu ulegać mentalnej postawie stereotypowego czytelnika serwisów fallapokaliptycznych, zacieszającego tylko mod do Fallouta 2 dodający różowe gacie lub oddającego się fantazjom o bieganiu po lesie z ASG w łapie. Tak samo jak nie ma sensu zamykać się jak ślimak w skorupie i mieć wyje'ane na to co się wokół nas dzieje. Choć lekko nie jest.

W związku z tym przed Wami kolejna schronowa sonda, tym razem poruszająca poważny aspekt, związany także pośrednio z czynem, który ów blondnordycki palant dokonał: Czy umiałbyś się zachować w sytuacji kryzysowej bądź zagrożenia (masowy wypadek komunikacyjny, strzelanina, wybuch bomby, itp)?

No to zapraszamy do poważnego zastanowienia się nad tym problemem i odpowiedzi na postawione w sondzie pytania.
« Ostatnia zmiana: 06 Sierpnia 2011, 02:12:44 wysłana przez Squonk »
Możemy dojść od sukcesu do upadku, od marzeń do urny z prochami. Możemy spaść z czerwonego blasku rakiet, do 'bracie, czy mógłbyś mnie poratować'.

Cichutki Spec

  • ...od psychotroniki
  • Podporucznik - Redaktor
  • *
  • Wiadomości: 309
  • Przyczajony snajper, ukryty zbok
Odp: Nowa sonda - o zachowaniu się
« Odpowiedź #1 dnia: 10 Września 2011, 22:26:13 »
Czy tylko mnie wyświetla się sonda z zupełnie inszym pytaniem, czy to jakiś miejscowy trick? ;)

No, dobra, odpowiem tutaj, mając nadzieję, że nie naśmiecę za bardzo.

Dosyć często się nad tym zastanawiam, może to wynik mojego fatalizmu, może galopującego samokrytycyzmu (czasem tylko siedzę i myślę, jakie to ja wady mam). Od prostych przypadków - typu "Leży człowiek na ulicy, co zrobisz?" po naprawdę hardkorowe przypuszczenia ("Apokalipsa nadchodzi, jakakolwiek, choćby boski grad błyskawic, zakładając już najbardziej fantastyczną wersję, co robisz?")

Materiał na bohatera kroczącego samotnie w scenerii z sepii, brązów i żółci ze mnie żaden. Wiem też, że wiedza teoretyczna z pierwszej pomocy może się nijak odnosić do potencjalnej praktyki. Wiem, że, banalizując, różnie może być. Chociaż to niemiłe - przyznać się do egoizmu i tchórzostwa - zdaję sobie sprawę, że możliwe są najbardziej paskudne warianty zachowań. Aczkolwiek mam tam jakąś nadzieję, że nie byłby ze mnie ten typ, co to po trupach, ale przeżyć. Właściwie w praktyce to prawo natury, ale nie godzi się z moim (stety? niestety?) dosyć mocnym idealizmem. Pierwsze, człowiek > zwierzę, drugie - należę do osób, które do pewnego stopnia mogą żyć dla siebie, ale dosyć szybko dochodzę do punktu, w którym nie ma już po co. Nie mam tak silnego instynktu samozachowawczego, żeby mi kazał trzymać się życia zębami i pazurami, ba, przejawiam nieraz skrajne postawy tumiwisizmu, dekadencji i autodestrukcji. I - może na zasadzie paradoksu? - w momencie, kiedy chodzi o jeszcze kogoś innego, moja gnuśność mija, zaczynam się przestawiać na tryb: "Co mogę zrobić", a nie "Godzina wybiła, wszystko się skończyło". Może coś w tym jest, że na co dzień nie doceniamy tego, co mamy, dlatego dopiero skrajne sytuacje wyzwalają heroizm czy choćby poświęcenie (aczkolwiek i zjawiska z drugiego bieguna - zbrodnię i niszczenie innych ludzi/rzeczy).

Pocieszam się, że kocia zdolność adaptacji (choć kontrastem jest tu wygodnictwo i kapryśność) w połączeniu z wymyślaniem czegoś z niczego to byłyby atuty. Minusami byłaby fizyczność, stan zdrowia, doświadczenie życiowe.

Nic mi się jeszcze takiego nie zdarzyło hardkorowego, pojęcia nie mam. Gdzieś tak sobie liczę, że zależałoby mi na zachowaniu człowieczeństwa - swojego i innych - bardzo długo. Czyli np. kiedy wyjściem z opresji byłoby zjedzenie ludzkiego mięsa - swoich martwych towarzyszy - zakładam raczej bycie po stronie tych ciał, a nie zjadaczy. Ale takie zakładanie, wiadomo... A może to zgłodnieję jako jedna z pierwszych osób, skorych do żarcia zwłok i rzucę się na udko kumpla?

To przykład skrajny, inny trochę niż te podane i raczej się odnoszący do tego, kim się będzie w sytuacji ekstremalnej, a nie tego, jaki jest "algorytm" postępowania w w/w sytuacjach (którego nie znam/znam pobieżnie).

Squonk

  • Schronowy Inżynier
  • Gen. armii - Redaktor
  • *
  • Wiadomości: 8805
  • Wytyczając kierunek - Emanacja azymutem!
    • Trzynasty Schron
Odp: Nowa sonda - o zachowaniu się
« Odpowiedź #2 dnia: 10 Września 2011, 23:42:35 »
Sonda jest już nowa, ale nie została jeszcze oblanszona z braku czasu kurdę.

Ciekawe spostrzenia do których kaźdy kto na serho zastanawiał się nad swoim miejscem i rolą w skrajnej sytuacji powinien dojść. Hmm, tylko że postapo to tak naprawdę definitywny koniec tego co od zawsze znaliśmy z dodatkową opcją, że tam też nic już nie ma. Mega powódź czy trzesienie ziemi to nie postapo. Nawet zagłada Żydow w czasie IIWŚ - choć skraj
nie straszne - nie były tak straszne by uznać je za klasyczne postapo. Może więc dlatego tak łatwo ulega się rozrywkowej - w kontekście survivalu - stronie postapokalipsy.

Ale w sondzie na szczęście chodziło o przypadki z codziennego życia ;)
Możemy dojść od sukcesu do upadku, od marzeń do urny z prochami. Możemy spaść z czerwonego blasku rakiet, do 'bracie, czy mógłbyś mnie poratować'.

Cichutki Spec

  • ...od psychotroniki
  • Podporucznik - Redaktor
  • *
  • Wiadomości: 309
  • Przyczajony snajper, ukryty zbok
Odp: Nowa sonda - o zachowaniu się
« Odpowiedź #3 dnia: 11 Września 2011, 18:52:12 »
Właściwie to i w tych codziennych sytuacjach można się (jakkolwiek paskudnie to brzmi) "przetestować". W końcu POSTapokalipsa już sama w sobie, jako termin, definicja, zawiera kategorię "życia po". W sumie to nawet paradoks jest - apokalipsa bowiem oznacza totalny wymiar zagłady, a mówi się, że istnieje jeszcze jakieś "post". Idąc tym tropem, można rzec, że ludzkość już apokalipsę przeżyła - Czarną Śmierć, hiszpankę, Wojnę Światową. Można się w sumie zastanowić - ile ofiar uznamy już za symptom takiej klęski, że to apo będzie? Bo dla rodzin ofiar liczby nie mają znaczenia. Może rzeczywiście postkultura jest tak atrakcyjna, że zakłada pewien "estetyzm scenerii". Nie wszystkie brudy są ukazane, ileś procent ludzi przeżywa i ma się nieźle, a urządzenia społeczne są wyzute z problemów (a takim problemem mogłyby być i byłyby - zaburzenia psychiczne osób stłoczonych w vaultach, zamkniętych w czterech ścianach, odciętych od dawnych rozrywek). Przestępczość, nędza, drapieżność - są poniekąd takim samym wabikiem popkulturowym jak wyprawa paczki przyjaciół po magiczny artefakt, gdzie nikogo nie obchodzi, że na wyprawie to się sika i kupę robi. Każdy jednak widzi siebie - mniej lub bardziej skrycie - w roli tego samotnego faceta z giwerą, kroczącego w prażącym słońcu przez pustynię. No ale to tytułem dygresji. :)

Dla zachowania/utraty człowieczeństwa rozmiar katastrofy nie ma jednak znaczenia. Mogę tu przypomnieć eksperyment Zimbardo z więźniami i strażnikami lub słynne testy z aplikowaniem prądu. No a jeśli o aspekt techniczny idzie, to też pewne rzeczy można sobie założyć, wychodząc od psychiki. Z dwóch osób przeszkolonych praktycznie w zakresie np. zachowania w czasie pożaru, obie mogą zachować się zupełnie inaczej. Ba, osoba nie szkolona może mieć więcej intuicji niż tamte dwie.

Ta strzelanina mnie zastanawia. Tacy wojacy z pierwszej wojny na przykład. Technika typu: "biegnij, żołnierzu, biegnij szybko, a może cię kula nie trafi". Jedno z trzech zachowań podstawowych (a są nimi: chęć zbliżenia się do otoczenia, walka z otoczeniem, ucieczka od otoczenia). Trudno mi sobie wyobrazić lepszą strategię na to co się działo wtedy na polu bitwy. Wątpię, czy na szalejącego Breivika byłby jakiś skuteczny patent obrony.

No i to socjopata był. Zupełnie inaczej można by postępować z typem desperata, który zabija w przypływie emocji. Tu nawet skuteczniejsze od ucieczki (w pewnych warunkach) mogłoby być wymuszenie na atakującym kontaktu emocjonalnego. Na pewne typy przestępców działa wytworzenie w nich wrażenia "znajomości". Podobno czasem warto się takiej osobie przedstawić, powiedzieć coś o sobie - wtedy traci ona motywację do wyładowania agresji na kimś obcym, widzi, że po drugiej stronie stoi człowiek, etc. Bynajmniej nie jest to patent na Breivika. Z kolei w sytuacjach, gdzie może dojść do paniki, należy używać komend, nie próśb, niwelować formy sugerujące poddaństwo/uległość (facet, który ma dzwonić po pogotowie nie jest już dyrektorem czy hydraulikiem, jest osobą, która dzwoni i już). I takie tam bla-bla-bla, które wiele osób zna, ale czy wypali ono w sytuacji zagrożenia? Mnóstwo osób wie, że należy się czołgać w zadymionym pomieszczeniu, a i tak rzucają się na nogach do drzwi, skaczą z okien w panice, itd.