Autor Wątek: Opowiadanie: Początek, czyli jak wszedłem do rodziny  (Przeczytany 3950 razy)

Pandemon

  • Gość
Opowiadanie: Początek, czyli jak wszedłem do rodziny
« dnia: 09 Grudnia 2010, 14:21:40 »
Autor: Pandemon

Opowiadanie: "Początek, czyli jak wszedłem do rodziny"

Zapraszamy do komentowania!

« Ostatnia zmiana: 09 Grudnia 2010, 20:43:51 wysłana przez Pandemon »

Lithium

  • Mł. chorąży - Redaktor
  • *
  • Wiadomości: 146
Odp: Opowiadanie: Początek, czyli jak wszedłem do rodziny
« Odpowiedź #1 dnia: 25 Czerwca 2011, 00:29:25 »
Ostatni z moich dzisiejszych komentarzy (przeczytałam jeszcze kilka tekstów, ale już mi się pisać nie chce:P poza tym obawiam się Waszych reakcji... )

W tym opowiadaniu niektóre zdania są dość naiwnie sformułowane, kwestia oczytania ( w dobrej literaturze) i wyrobienia się przez ciągłe ćwiczenia w pisaniu. Widać w tekście kilka bardzo oklepanych i zużytych już motywów, mało tak naprawdę własnego wkładu w całość. Opowiadanie kojarzy się z takimi typowymi współcześnie produkowanymi filmami akcji. I wydawało by się, że właściwie nie jest niczym szczególnym, myślę jednak, że choć napisanie tego wydaje się takie proste, to tak naprawdę trzeba jednak sporo umieć żeby faktycznie poskładać dłuższy tekst z różnych małych elementów, by do siebie pasowały i przedstawiały spójną historię. Ponadto mi osobiście imponuje to, że autor bez większych problemów połączył narrację z dialogiem- sama zazwyczaj wcale nie tworzę dialogów, bo każde wypowiadane przez „moich” bohaterów zdanie wydaje mi się strasznie naiwne i prostackie. Tutaj tez kilka kwestii wypada słabo i sztucznie, ale stanowią one zjawisko raczej marginalne.
Ogólnie na tle innych opowiadań Schronowych, które dotąd przeczytałam, to wypada raczej średnio. Gdyby dzielić Waszą twórczość na swego rodzaju lit. wysoką i masową , to „Początek” byłby zdecydowanie reprezentantem tej drugiej kategorii. Nikt jednak nie powiedział, że skoro coś ma charakter typowo rozrywkowy, to musi być gorsze. Aczkolwiek mi bardziej odpowiadają opowiadania zawierające jakąś głębię ( której tutaj nijak nie mogę się dopatrzeć).
Geniusze nie rodzą się na kamieniu, lecz wśród kamieni rzucanych im pod nogi - Lech Konopiński