Ja za pierwszym odpaleniem gry grałem w trybie "hardcore" i nie żałuję.
Realizm jest dużo większy niż w F3.
Nie można zbierać bezmyślnie każdej amunicji jaką się wygrzebie z szafek albo pokonanych wrogów, bo po chwili będziemy przeciążeni. Dla przykładu każda rakieta waży 3 lbs (!) więc jeśli nie używamy wyrzutni, to chomikowanie tych pocisków odbije się na naszej ładowności dość zauważalnie.
Z leczeniem nie miałem większych problemów. Gdy trzeba było się wyleczyć szybko (np. w trakcie walki) wystarczyło użyć kilku różnych przedmiotów leczących jednocześnie. Ich efekty kumulują się.
Dość ciekawy jest aspekt spania, jedzenia i picia. Uważam jednak, że mógł by być bardziej dopracowany. Przykład? Skala odwodnienia działa podobnie jak skala napromieniowania (wzrasta od 1pkt do 1000, gdy dojdzie do końca umieramy, po drodze są 4 progi (co 200pkt) które dają nam pomniejsze debuffy). I tak wypicie butelki wody daje nam ok -60pkt (ale to zależy od postaci więc może być różnie), więc aby zejść z np. 400 pkt, musimy wypić jakieś 6-7 butelek takiej wody. Natomiast, gdy znajdziemy radioaktywny kibel, albo śmierdzącą kałużę - to okazuje się że nasza posać ma "moc Bear'a Grylls'a" i po jednym łyku wody z takiego źródełka nasz współczynnik odwodnienia spada do 0
Więc porównajmy: 1 łyk z bajora > 7 butelek wody
Oczywiście to tylko gra więc mam do tego dystans
Ogólnie uważam, że gra jest dzięki temu trybowi ciekawsza, ale nie koniecznie dużo trudniejsza. Wymaga jedynie trochę więcej systematyki od gracza (regularne jedzenie i picie - jeśli nie chcemy chodzić z obniżonymi statystykami)
edit:
1 jednak rakiety ważą dużo więcej bo 3 lbs
2 jednak testowałem i każdy łyk z napromieniowanego kibelka daje -100 do poziomu odwodnienia. Czyli nie jest tak niesamowicie jak mi się zdawało