Autor Wątek: Jajko czy kura?  (Przeczytany 11424 razy)

Kaznodzieja

  • St. sierżant sztab.
  • *
  • Wiadomości: 119
  • miziantrop
Jajko czy kura?
« dnia: 09 Grudnia 2008, 21:39:18 »
Uważam, że to odwieczne pytanie powinno zostać zadane także tutaj. Ale nie chodzi o to, co było pierwsze, bo zadając takie pytanie wykazałbym się niemożebnym idiotyzmem - chodzi o to, co było(a nawet jest) lepsze.
FO1 jest jajkiem. Ma potężny, przytłaczający klimat - od razu wypychają bohatera za drzwi bezpiecznego schronu, w którym spędził całe dotychczasowe życie i w którym miał spędzić jego całą resztę. Nie ma żadnej świątyni prób, nikt nie sprawdza czy się do tego nadaje, czy nie, po prostu ma to zrobić. A przecież już za drzwiami znajduje się trupa z trzynastką na plecach, który jest jednocześnie odniesieniem do Pulp Fiction. No dobra, może aż tak nie przytłacza, ale mimo wszystko ma się dosyć silne wrażenie wędrowania po świecie, którego już nie ma. Przecież każdy tam walczy o przetrwanie - Shady Sands ma problemy z radskorpionami i bandytami, w Junktown toczy się wewnętrzna walka o władzę nad miastem, a ściana z samochodów wokół miasta z pewnością nie została zbudowana po to, żeby tę walkę wewnątrz utrzymać, w Adytum są rządy totalitarne, największe miasto - Hub - przecież nie tak dawno walczyło o to, kto będzie miał wodę, a więc i kto będzie rządził, poza tym jest tam też Decker - boss mafii i zafascynowany legendą o Robin Hoodzie Loxley, który znaczną część łupów i tak zatrzymuje dla siebie. Jeśli doda się do tego BoS, które dysponuje przydatną technologią, ale woli się nią nie dzielić, miasto zmutowanych ludzi, którzy wolą jeść ewentualnych rozmówców niż konwersować i armię mutantów, która ma po swojemu zbawić świat, wnioski nachodzą same: świat nie jest fajny. Nawet w największych i najbardziej rozwiniętych miastach budynki są dziurawe i zniszczone, ulice rozcharatane, a każdy z osobna dba tylko o siebie. Ludzie mozolnie próbują odbudować to, co utracili, ale zniszczenia wydają się sięgać fundamentów i jakiekolwiek szanse na powodzenie tego zadania są znikome.
Oczywiście FO1 nie byłby grą, gdyby nie dawał szansy na zmianę. Gracz staje się tą szansą, ale wcale nie musi być też zmianą na lepsze. I tak można innym pomóc, można im przeszkodzić, można ich olać, można im pomóc, ale za opłatą, można nawet dołączyć się do głownego złego. Można prawie wszystko. Tylko, że czasu i miejsc nie ma aż tak dużo, przez co FO1 jest grą dosyć krótką. Tak samo krótko pisklę siedzi w swoim jajku.
Z FO1 wykluł się FO2 czerpiąc garściami ze swojego poprzednika, dodał o wiele więcej swojego. FO2 jest dłuższy, ładniejszy, bardziej rozbudowany, ale i też bardziej dowcipny. W FO1, pomimo całego tego ciężaru, dowcip też nie był rzadkością, ale nie rzucał się aż tak w oczy, był subtelniejszy i nikt tam nie krzyczał z monitora "Jesteś w grze komputerowej!", co w FO2 wielokrotnie miało miejsce rujnując czasem klimat. Nie mówiąc już o tym, że takie miasta, jak Vault City czy NCR nie sprawiały wrażenia postnuklearnych. To nie to, że nie miały sensu, tyle lat po wojnie ktoś w końcu odbudować się musiał, szczegolnie z pomocą GECKA, no ale nie miały one tej samej mocy, co Junktown czy Hub. A poza tym w FO2 brakowało Glow. Tak klimatycznej lokacji nie widziałem w żadnej grze. SAD czy Military Base 2.0. nie sprawiały tej samej frajdy co Glow, szczególnie w słuchawkach i ciemnym pokoju(a co dopiero jak się wchodziło na minę!). Dochodziło do tego mnóstwo wątków politycznych, gdzie gracz znowu decydował o przyszłości miast, bo tutaj nie były one osobnymi kropkami na mapie jak w FO1, właściwie każde oddziaływało w ten czy inny sposób na drugie i tylko od moralności i sympatii gracza zależaly ich losy. Szkoda tylko, że głowny zły nie był już tak porywający i ciekawy jak Master. Jemu można było wyperswadować, że jego mistrzowski plan nie jest na tyle mistrzowski, by dało się go bezproblemowo wcielić w życie, poza tym on sam sądził, że jest dobry, że w ten sposób pomoże wszystkim wokół, a prezydent zdawał sobie sprawę, że jego wyjście nie jest zbyt humanitarne, ale co tam, trzeba rozwalić czerwonych i pomóc sobie. Zło dla zła jest dla mnie po prostu nudne.
Ale pomimo tego ja i tak wybieram kurę. Może właśnie dlatego, że nie jest tak do końca serio, a ja z kolei nigdy nie lubiłem czegoś co zawsze było poważne w stu procentach(co nie znaczy, że FO1 taki jest), może dlatego, że jest większa, a może dlatego, że jak się jej urżnie głowę to i tak biega. Nie jestem do końca pewien.
A Ty?

GpganG

  • Plutonowy
  • *
  • Wiadomości: 51
Odp: Jajko czy kura?
« Odpowiedź #1 dnia: 09 Grudnia 2008, 22:38:55 »
Twoje określenia są bardzo trafne. Obie części są świetne jednak mają swoje minusy. FO1 ma klimat i to "coś" ale był za krótki. FO2 jest lepiej rozbudowany jednak niekiedy masz rację np. zgadzam się że VC i NCR są zbyt sterylne. Jak grałem w FO1 za pierwszym razem i jak szedłem do mastera (wtedy nie wiedziałem co mnie czeka) trzymało mnie to w napięciu zniszczona krypta wszędzie mutanty itd. a FO2? Wlazłem sobie na luzie do enklawy zero przejęcia nic. Mi osobiście aż tak bardzo nie przypadł do gustu The Glow wg mnie dużo bardziej klimatycznym miejscem jest Military Base 1.0 jak kto woli :P. Wg mnie dużym plusem jest to że w FO2 był ten humor. Dla mnie jest to świetne a najbardziej mi się podoba to że można kontynuować grę po rozwaleniu Enklawy jako bohater i zgarniać pochwały :) W FO2 nie podobał mi się początek. Ten mieszkaniec z krypty nie mógł wychować tych swoich potomków i "sąsiadów" na bardziej cywilizowaną społeczność? Ale wolę 2. Może napisałem to trochę chaotycznie ale jestem zmęczony i wiecie... chyba zrozumiecie o co mi chodzi :P
pozdrawiam

nie wiem

  • Leseferyzm schronowy!
  • Gen. brygady - Redaktor
  • *
  • Wiadomości: 4777
  • Sejmik szlachecki musi być, a nie porządek!
    • Trzynasty Schron
Odp: Jajko czy kura?
« Odpowiedź #2 dnia: 09 Grudnia 2008, 23:35:48 »
Mi w dwójce podobał się humor z Monty Pythona. Leżące na środku Wastedlandu szczątki wieloryba są moim zdaniem przejawem tegoż w całkiem dobrym guście. Sterylne Vault City też miało swój klimat i to dosyć widocznie kontrastujący z bezmiarem pustyni na zewnątrz. No i te gangi w Nowym Reno - coś genialnego ^^ Te wszystkie elementy sprawiają, że kura, owszem, biega, a nawet skacze przez płotki i osiąga na tym dystansie rekordy:P
Oto człowiek stał się taki jak My (...)

***

Leseferyzm i konsultacja podstawą działania zdrowego systemu schronowego!

Kaznodzieja

  • St. sierżant sztab.
  • *
  • Wiadomości: 119
  • miziantrop
Odp: Jajko czy kura?
« Odpowiedź #3 dnia: 10 Grudnia 2008, 12:34:59 »
Wieloryb to, o ile się nie mylę, odniesienie do "Autostopem przez Galaktykę", była tam scena, w której jedna bomba zamieniła się w wieloryba, druga w kwiatka. Ale książki nie czytałem, widziałem tylko film.
No i właściwie chyba muszę dodać małe sprostowanie, bo budowa mojego postu może komuś nasunąć myśl, że opisuję te gry z jakiegoś wyższego poziomu niż osobisty. Otóż nie, odbiór obu części i opis jest całkowicie subiektywny i moja niechęć do niektórych miejsc wywodzi się tylko z tego. To, że takie VC mi się nie podobało nie znaczy, że uważam je za złe, przecież jest całkowicie zgodne z science-fiction lat 50', a więc i z FO ogólnie. Po prostu bardziej podoba mi się Madmaxowy aspekt klimatu FO niż ten technologiczny.

nie wiem

  • Leseferyzm schronowy!
  • Gen. brygady - Redaktor
  • *
  • Wiadomości: 4777
  • Sejmik szlachecki musi być, a nie porządek!
    • Trzynasty Schron
Odp: Jajko czy kura?
« Odpowiedź #4 dnia: 10 Grudnia 2008, 15:46:35 »
Racja - ten wieloryb to właśnie stamtąd. A tego o VC nie odebrałem tak, żebyś próbował jakoś komuś wmówić, że to niefajne. Technologiczny aspekt też mi się średnio podoba, ale chodziło mi przede wszystkim o kontrast, jaki za pomocą tego miasta udało się twórcom gry przekazać.
No a poza tym - fajnie żeś się zreaktywował ostatnimi czasy :D
Oto człowiek stał się taki jak My (...)

***

Leseferyzm i konsultacja podstawą działania zdrowego systemu schronowego!

Satan

  • Zbanowany
  • *
  • Wiadomości: 986
Odp: Jajko czy kura?
« Odpowiedź #5 dnia: 12 Grudnia 2008, 19:45:14 »
Jeśli mam wybierać między F1  i F2, to wybór jest oczywisty - wole drugą część, ponieważ klimat w jedynce jest jak dla mnie za ciężki... jedyne, co mi bardziej pasowało w F1, to brak jakiejś cholernej świątyni prób. Przez tą niby małą przeszkodę odechciewa mi sie grać nową postacią   :D
Użytkownik został zbanowany.

Loko

  • Sierżant sztab.
  • *
  • Wiadomości: 103
  • Running Away Are We?
Odp: Jajko czy kura?
« Odpowiedź #6 dnia: 12 Grudnia 2008, 20:04:28 »
ja tam świątynie prób zawsze olewałem, po prostu biegłem jak najszybciej do wyjścia olewając te pieprzone mróweczki, a z kolesiem na końcu nie walczyłem tylko mu prawiłem wyższe wartości moralne dopóki se nie polazł  ;D

Satan

  • Zbanowany
  • *
  • Wiadomości: 986
Odp: Jajko czy kura?
« Odpowiedź #7 dnia: 12 Grudnia 2008, 20:58:08 »
To też dobry sposób, tylko szkoda tych dwóch leveli zdobywanych w Arroyo. Ale ja i tak znalazłem fajny sposób dzięki któremu mamy 11 lvl w 4 minucie gry  8)
Użytkownik został zbanowany.

Loko

  • Sierżant sztab.
  • *
  • Wiadomości: 103
  • Running Away Are We?
Odp: Jajko czy kura?
« Odpowiedź #8 dnia: 12 Grudnia 2008, 22:50:28 »
opowiadaj :P

mi tam nie szkoda leveli zdobywanych w Arroyo, jakoś tak i tak mi to wisi bo zaraz po wyjściu z tej wiochy lece po pancerz wspomagany do Navarro i po parunastu minutach (metodą savów i loadów) mam tyle kasy że jestem ustawiony na całą gre, chodzi mi o dwóch kupców w San Francisko, ja tam ich nazywam darmowymi dostawcami  ;D

Satan

  • Zbanowany
  • *
  • Wiadomości: 986
Odp: Jajko czy kura?
« Odpowiedź #9 dnia: 13 Grudnia 2008, 09:51:45 »
Opowiadać? Okej, okej...

Przechodzimy te cholerną świątynie "na szybko", odrazu idziemy do San Fran, bierzemy quest od BoS, (Bractwo Stali jakby ktoś nie wiedział), dalej do Navarro, kradniemy/prosimy o plany lataczy, jesli sie nam nie spieszy mozemy zabić doktorka. Oddajemy plany bractwu, wchodzimy w nagrodę do bunkra i zabieramy Pulse Gun. Jeśli nie było po drodze żadnych niespodziewanych zdarzeć (randomy...) i byliśmy dosyć szybcy to powinniśmy mieć około 9 lvl. Potem już bez pośpiechu: idziemy do raidersów (taka kryjówka bandytów w jaskini) wszystko wybijamy. A dalej już prosto do przejścia gry :)

Aha, dużo pakujemy w barter, speech i energy weapon bo potrzebne są.
A żeby nie robić off'a: dwójka ma swój własny klimat, o wiele lżejszy od tego z F1 czy z F3. Lubię ją głównie za to i za ten specyficzny humor. Kiedy w środku nocy ze słuchawkami na uszach łazi sie po The Glow w pierwszej części to mnie aż głowa bolała :D
Użytkownik został zbanowany.

Kaznodzieja

  • St. sierżant sztab.
  • *
  • Wiadomości: 119
  • miziantrop
Odp: Jajko czy kura?
« Odpowiedź #10 dnia: 14 Grudnia 2008, 00:05:21 »
E?
Ale jaki ma to sens?  ???  Gdzie to uczucie, że przez długą i mozolną wędrówkę z prostego wieśniaka zmieniamy się w potężnego bohatera/fiuta? Raz już kiedyś zrobiłem na początku ten quest z Navarro, ale od razu wyłączyłem grę, bo nie miałem z tego żadnej przyjemności, ani w ogóle niczego.
Swoją drogą robiliście tak też na tych starszych kompach, czy tylko na tych nowych, gdzie podróż po mapie jest o wiele za szybka?

Holden

  • Major
  • *
  • Wiadomości: 1572
Odp: Jajko czy kura?
« Odpowiedź #11 dnia: 14 Grudnia 2008, 13:37:23 »
Jak już przechodzisz grę po raz któryś to ochota na takie zabawy jest większa. Mnie zawsze F2 nudził jak dochodziłem do NCR, nie wiem czemu - tylko raz się przemogłem i dokończyłem grę do końca. F1 w kolei trochę za krótki ale nigdy nie zapomnę jak się martwiłem gdzie jest ten chip, jak go znajdę - a zostało tak mało czasu, a potem pierwszy mutant w necropolis - zatrzymałem się i patrze co to za cholerstwo i jak niby mam go zabić tym śmiesznym pistolecikiem, jak on ma coś tak dużego w łapach,a potem zonk to coś mówi ~~no i pierwszy szpon śmierci które robił mnie jak chciał, potem za każdym razem jak go widziałem to uciekałem co sił w nogach, a tak w ogóle to było wszystko po angielsku a ja wtedy nie znałem anglosaskiej mowy i czułem się tak jakbym dopiero wyszedł z krypty ;p

Dla mnie z racji tego że F1 to bym mój pierwszy tak intensywny kontakt z postapo zawsze będzie lepszy co nie znaczy ze F2 nie jest super.


Loko

  • Sierżant sztab.
  • *
  • Wiadomości: 103
  • Running Away Are We?
Odp: Jajko czy kura?
« Odpowiedź #12 dnia: 14 Grudnia 2008, 15:15:35 »
podróż po mapie jest o wiele za szybka?


to mam akurat za plus

Satan

  • Zbanowany
  • *
  • Wiadomości: 986
Odp: Jajko czy kura?
« Odpowiedź #13 dnia: 15 Grudnia 2008, 15:21:11 »
To MA sens, ponieważ gdy przejdziesz już gre kilka razy zastanawiasz się "ale by były jajca, gdyby..." mi na przykład już dawno znudziło sie "normalne granie" bo Fallout to jedna z moich pierwszych gierek na PC i dostałem go w wieku 8 lat... :P ech, pamiętam jak panikowałem przy oglądaniu filmiku "Poziom wody w Krypcie 13 krytyczny. Znajdź hydroprocesor" pierwszy mutant, pierwszy DeathClaw, pierwszy laser, pierwsze miasto, pierwsze questy... w Falloucie dostajemy to samo tylko więcej i w innym (choć zbliżonym) klimacie. Ale i tak zostaję przy stwierdzeniu, ze chociaż w Falloucie się zakochałem, dwójka mnie po prostu rozerwała.

A co do McGregora: patrz pierwsze zdanie tego postu :)
Użytkownik został zbanowany.

Kaznodzieja

  • St. sierżant sztab.
  • *
  • Wiadomości: 119
  • miziantrop
Odp: Jajko czy kura?
« Odpowiedź #14 dnia: 15 Grudnia 2008, 16:50:53 »
Satan@
Odpowiadasz na pytanie zadane przeze mnie, ale z jakiegoś nieznanego powodu na końcu wypowiedzi odsyłasz mnie na jej początek tak, jakbyś odpowiadał komuś innemu. Zadziwiasz mnie po raz kolejny.  :)
Ja i tak nadal uważam, że to nie ma sensu i jest to formą oszustwa, bo na starych kompach, na których FO2 chodził tak, jak powinien, nie dałoby się tego zrobić, bo bohater zostałby dawno zabity przez stwory, którym na początku nie potrafiłby stawić czoła. Wiem, bo też próbowałem tak zrobić, o czym napisałem wyżej(i na wolniejszym i na szybszym komputerze) więc nie musicie mi mówić, że po jakimś czasie komuś przychodzi do głowy taki, a nie inny pomysł. Też tam byłem i po prostu nie widziałem nic godnego uwagi. To było zwyczajnie nudne.
Chyba pozostaje nam się zgodzić, co do naszej niezgody.  ;)

nie wiem

  • Leseferyzm schronowy!
  • Gen. brygady - Redaktor
  • *
  • Wiadomości: 4777
  • Sejmik szlachecki musi być, a nie porządek!
    • Trzynasty Schron
Odp: Jajko czy kura?
« Odpowiedź #15 dnia: 15 Grudnia 2008, 18:42:16 »
Na starym komputerze też tak robiłem, z tym że oszukiwałem trochę inaczej - metodą save i load :P Szybszą podróż też oczywiście postrzegam jako plus, bo i tak trafia się na to, na co ma się trafić. Czy nie? W sumie nie wiem, ale wydaje mi się, że szybkość nie ma wpływu na szanse spotkania losowego. Jeśli ktoś wie, to niech się udzieli :)
Oto człowiek stał się taki jak My (...)

***

Leseferyzm i konsultacja podstawą działania zdrowego systemu schronowego!

Kaznodzieja

  • St. sierżant sztab.
  • *
  • Wiadomości: 119
  • miziantrop
Odp: Jajko czy kura?
« Odpowiedź #16 dnia: 15 Grudnia 2008, 23:26:10 »
Gdybym uważał, że nie ma wpływu, to bym chyba nie pisał, że ma. Przynajmniej ja pamiętam, że w samej drodze do Klamath miałem kiedyś co najmniej jedno spotkanie, teraz nie mam żadnego. Nie mówiąc o tym, że Horrigana spotykam, jak jestem gdzieś przy VC, a przecież zawsze spotykało się go na początku(przynajmniej u mnie).
Ale prędkość zależała od procesora, a mój sprzęt potężny nigdy nie był, więc może i moja percepcja w tym przypadku jest limitowana. Drugie ale: w FO1 prędkość się już nie zmienia i pochód przez mapę jest bardzo wolny, a już na pewno wolniejszy niż teraźniejszy w FO2. Z tego co zapamiętałem spotkania były chyba raz na dobę o dwóch godzinach, tzn. albo, np., o 13, potem o 15, a potem znowu o 13 i tak w kółko aż się gdzieś zatrzymało i godziny się zmieniały. Tylko, czy zachowali tę regułę w FO2 to już nie pamiętam, ale jeśli tak, to moja teoria zmienia się w praktykę. Jeśli nie, to znaczy, że po prostu miałem szczęście na tym starszym kompie, a teraz już go nie mam.
Tak czy siak każdy gra, jak lubi, a ta dyskusja już zeszła z tematu. Chyba, że dodam, iż FO1 pod względem wędrówki po mapie jest lepszy niż FO2, hiehie 8)

Holden

  • Major
  • *
  • Wiadomości: 1572
Odp: Jajko czy kura?
« Odpowiedź #17 dnia: 15 Grudnia 2008, 23:35:58 »
W F2 ta strzałka rusza się szybciej - nie wiem co ma szybkość kompa do losowych spotkań, przecież są losowe ;p. Lecąc do navaro można było spotkać patrol enklawy, mutki czy inne paskudztwa albo nic.

Mnie wkurza trochę ta podróż w F3 > nie możesz bo masz za dużo ekwipunku , nie możesz bo w pobliżu są wrogowie. W F1 i F2 nie było to problemem.

Rezro

  • St. chorąży sztab.
  • *
  • Wiadomości: 4080
  • Why you people care so much where your souls are?
Odp: Jajko czy kura?
« Odpowiedź #18 dnia: 17 Grudnia 2008, 10:56:17 »
Na pytanie "co było pierwsze, jajko czy kura" odpowiedź jest prosta ... dinozaur z rodziny Raptorów, a tak na serio to porównując Fo1 i Fo2 łatwo dość do prostego wniosku ... że każda część ma swoje zalety i swoje wady, a optimum było by rozwiązanie pośrednie ... krzyżówka Fo1 i Fo2 z której wyszła by gra o klimacie jedynki i z długością, rozbudowaniem i silnikiem dwójki.

maYa

  • Mł. chorąży - Redaktor
  • *
  • Wiadomości: 177
Odp: Jajko czy kura?
« Odpowiedź #19 dnia: 02 Lutego 2009, 21:45:55 »
Zauważyłam kiedyś taką przypadłość, że dla niektórych osób lepsza jest ta część, w którą grali jako pierwszą. Ja też się wpisuję w tą zasadę, czyli uważam jedynkę za lepszą. Klimat miała taki bardziej falloutowy, nic tylko zniszczenie i śmierć wokół. Jak nietrudno się domyśleć, najbardziej klimatycznymi lokacjami są The Glow i Necropolis. Gdy byłam tam pierwszy raz (to było dość późno jak na odwiedzenie tej lokacji) nie było żadnych ghuli ani super mutantów. Tylko co kawałek były plamy krwi na ziemi, co jeszcze dodawało klimatu, bo miasto było puste. No i moja ulubiona broń: turbo plasma rifle.
Dwójka zaczynała się kijowo. Nie dość, że jesteś jakimś dzikusem, to jeszcze masz tylko dzidę i musisz walczyć z mrówkami. I przyznam, że pod koniec gra zaczęła się ciut dłużyć, głównie z racji tego, że wykonałam chyba wszystkie możliwe questy (pomijając przenoszenie łajna braminów), chomikowałam co tylko się dało w San Fran i co tylko się dało spieniężałam. Na plus dużo humoru i easter eggs. Nie mówię, że gra mi się nie podobała, bo się podobała, ale wciągnęła mnie prawie tak samo jak FO1 :P
"Kiedy widzisz kobietę, pamiętaj: to diabeł! Ona jest swoistym piekłem."