W ciągu paru ostatnich lat o firmie Vivos (
http://terravivos.com/) i jej schronach ukazało się trochę nowych artykułów po polsku. Teraz schrony urządzają już nie tylko w USA, ale i w Niemczech. Tu, przykładowo, jeden artykuł sprzed dwóch tygodni:
http://podroze.gazeta.pl/podroze/7,114158,21225637,tu-miliarderzy-schronia-sie-przed-globalna-katastrofa-niby.htmlI drugi z ubiegłego roku:
http://wolna-polska.pl/wiadomosci/tak-wygladaja-schrony-dla-najbogatszych-2016-04Mała uwaga.
Idea tych schronów wydaje się analogiczna do tych znanych z serii Fallout. Jest to komercyjna usługa polegająca nie tylko na udostępnieniu pewnego specjalnego zasobu materialnego (schronu i zapasów), ale też czynnej ochrony, opieki medycznej, zarządzania tym wszystkim – a więc usług pewnego wyspecjalizowanego personelu. Ciekawe wydaje mi się to, jak oni sobie to wyobrażają. Schrony te mają przecież zapewniać bezpieczeństwo w sytuacji skrajnego kataklizmu – gdy przestaje faktycznie działać państwo jako pewien aparat i system prawny, gdy dotychczasowe instytucje państwa i społeczeństwa przestają funkcjonować. Ale przecież wraz z upadkiem tych instytucji tracą na znaczeniu takie rzeczy jak wartość pieniądza, ważność zawartych umów, obowiązywanie przepisów prawa itd. A przecież relacje klient-personel-firma opierają się na tym wszystkim. W sytuacji apokaliptycznej nagle nie ma już firmy, klienta, ani personelu, są tylko zgromadzeni na niewielkiej przestrzeni, odcięci od wszystkiego, co było przedtem – przypadkowi ludzie, niepewni dostępu do ograniczonych przecież zasobów i mogący wkrótce rywalizować o te zasoby. Wątpię, by w takiej sytuacji to działało tak miło i grzecznie, jak zaplanowano.
Trochę co innego byłoby, gdyby to było organizowane nie na zasadzie czysto komercyjnej przez jakąś firmę, lecz właśnie przez państwo lub jakąś wspólnotę wyznaniową. Miałoby to wtedy jednak jakąś podbudowę ideową, a zobowiązania z okresu przed kataklizmem (hierarchia, regulaminy, poczucie wspólnoty) – nie ograniczone wyłącznie do spraw komercyjnej natury, mogłyby, w jakimś tam stopniu, nadal obowiązywać.