Jeeetam, panowie... Nie mieszam się do takiej dyskusji i trochę żałuję, że się tu wklikałem
Wiesz, bo cała ta sprawa jest jak z Trzynastym Schronem i tzw. "sceną".
Na Schronie są ludzie, którzy podejmują decyzje i którzy firmują je własnym nazwiskiem. Dobre bądź złe, ale zawsze wiadomo, kto je podjął i czym się kierował. Tymczasem na tzw. "scenie" jak idzie coś dobrze to stado kundli radośnie biega i merda ogonkami. Ale jak coś się jebnie to zapada głucha cisza i każdy chowa się do swojej nory.
Pies więc jebał, że Kaczyński został pochowany na Wawelu, bo gdzieś być musiał. Ale Wawel nie jest prywatnym miejscem garstki kleru i pisowskich przydupasów, więc dobrze by było, gdyby ktoś tamtego dnia kiedy podejmowano decyzję wyszedł i powiedział:
Tak, to my tak zadecydowaliśmy. A co było? Milczenie, zbywanie tematu, zrzucanie winy na "Tusku i jego wilcze oczy".
No więc co wolisz - metody a'la Schron czy tzw. "scenę" pełną martwych projektów i serwisów?
Są naprężenia, to pojawiają się i będą się pojawiać pęknięcia w postaci
zimnych Lechów czy po
trupach na Wawelu. Tak samo jak z
kwaśniewski magister,
filipińska choroba czy
chora goleń.