Jak pięknie, poziom dyskusji powoli dociera już do sejmowego
Ale ale, mam wrażenie, że został tutaj nawet zastosowany pewien chwyt psychologiczny, mniej więcej tak finezyjny jak te sejmowe, więc jesteśmy w domu
Otóż z całej mojej wypowedzi wyjęte zostały tylko bankomaty, a zatapianie Polskiej waluty i korzystanie ze służb państwowych dla prywatnej zemsty (bardzo chrześcijańskie, swoją drogą :ajat) zostało dyskretnie przemilczane, więc świadomie zagram w tę grę i odniosę się tylko do banków.
Przepraszam bardzo i to jest problem, że student nie możne wybierać pieniędzy z jakiego chce bankomatu za darmo?
A nie jest? Nie pytałeś, czy świat się zawalił, tylko czy coś się zmieniło. Dla mnie tak, w każdej sprawie, w której zauważyłem zmianę, na gorsze.
Może trzymać te pieniądze np. w skarpecie, bo jeżeli opłata za wypłacanie z bankomatów, stanowi problem, to tak sobie myślę, że ogólny wkład w konto jest mierny, i nie stanowi żadnego dodatku w postaci oprocentowania.
I co dalej? Pracodawca zapłaci mi skarpetą wypełnioną pieniędzmi? Może wydawnictwo rozliczy się ze mną w gotówce (w skarpecie)? Albo za konferencję naukową w Warszawie wyślę wpisowe w kopercie? Odłoże sobie osobną skarpetę na rachunki, żeby później hurtem wysłać na poczcie irytując wszystkich ludzi, którzy przyszli tam po to, do czego poczta służy? Na dobrą sprawę, nawet za mieszkanie w większości przypadków albo nie da się zapłacić inaczej niż przelewem, albo jest to bardzo źle widziane. Przyznaję, skarpeta rzeczywiście jest najlepsza, ale jeśli ktoś siedzi w domu przed komputerem, a pieniądze wydaje tylko w warzywniaku.
To nie są problemy, to są gówniane przyzwyczajenia konsumpcyjne
Zgadzam się. I pewnie chodzisz wszędzie pieszo, bo samochody to tylko gówniane przyzwyczajenia konsumpcyjne. Jak cię coś zaboli, to gotujesz sobie wywar z maku, bo medycyna to tylko gówniane przyzywczajenie konsumpcyjne (zresztą powoduje przecież autyzm
). Że jesz surowe mięso, bo kuchenka jest tylko gównianym przyzwyczajeniem też szanuję (trzeba tylko uważać na bakterie). Ale ja zamierzam jednak korzystać z tych gównianych przyzywczajeń i burzyć się gdy mi się je zabiera, bo zdaje mi się, że na tym właśnie polega postęp. Ale OK, szanuję mieszkanie w lepiance
cały kapitał (bo banki to pieniądze) zostały wyprowadzone z kraju i zamienione na kapitał obcy, który ciągnie z naszego kraju jak mleko z krowiego cyca.
W imię jakiego fałszywie pojętego patriotyzmu mam promować gorsze rozwiązania? Jeśli zagraniczne banki są lepsze (a ja akurat korzystam z Polskiego, zagraniczne mogą sobie pozwolić, by mieć gdzieś te głupie regulacje, bo Polska stanowi mały procent ich rynku, więc nowe ustawy spowodują jeszcze większą utratę konkurencyjności rodzimych przedsiębiorstw), to dlaczego mam ich nie używać? Jak zostało słuszni zauważone, pachnie mi to nieprzyjemnie komunizmem (te zachodnie banki nas wysysają, nie bierzmy nic ze zgniłego zachodu, nadrukujmy kartek, towarzyszu!), a wiadomo jak skończyło się to tam.
I u nas tak samo się skończy, jeśli ktoś szybko nie puknie się w głowę. Skoro banki podrożały z powodu kolejnego podatku, podrożeją też sklepy (nawiasem mówiąc, już są informacje, że te wielkie sieci, w które miał uderzyć podatek nic sobie z tego nie robią, a tracą małe polskie i osiedlowe) i wiem, że jedzenie chleba to tylko gówniane konsumpcyjne przyzwyczajenie, ludzie w naturze jedli korzonki i upolowane myszy, to jednak chciałbym nie płacić więcej za bochenek.