Autor Wątek: Quo vadis?  (Przeczytany 7035 razy)

Ulyssaeir

  • Kapitan - Redaktor
  • *
  • Wiadomości: 729
  • The Catalyst
Quo vadis?
« dnia: 23 Października 2008, 22:35:21 »
Link do newsa



Trudno dzisiejszy, bez dwóch zdań wyjątkowy dzień nazwać rocznicą, upamiętnieniem czegoś, nie bardzo jest przecież co upamiętniać. Nie znaczy to jednak, że to tylko kolejny dzień, jeden z wielu jakie w kalendarzach nie są specjalnie wyszczególnione, bo przecież nie mogą być, a mimo to znaczą wiele. Dzień pamięci nie uczczony szampanem, ani toastem wieńczącym przemowę trafiającą do samego serca zgromadzonych, bez pięknych kreacji, bez całego ceremoniału typowego dla minionych, obecnych i zapewne również przyszłych czasów. Wieczornego nieba nie rozświetli nawet symboliczna ilość fajerwerków. I tak chyba jest lepiej, mniej ironicznie. Jest cicho, spokojnie, melancholijnie, również z powodu pogody za oknem. Refleksyjnie, ale nie depresyjnie. Wieczorne, zdecydowanie zimowe powietrze doskonale wspiera nastrój, pomaga oczyścić umysł choć na chwile, oderwać się od toku myślenia, schematu nastawionego na zwalczanie przeciwności dnia codziennego, Można by rzec, że brakuje tylko mżawki albo leniwie kapiącego deszczu, by oddać w całości patos tego paradoksu. Nie można bowiem wspominać, upamiętniać coś, co nigdy się nie wydarzyło, prawda? Najwyraźniej jednak taki dzień może być symbolem.

Wszystko zaczęło się zapewne przed świtem, gdy ludzki umysł jest najsłabszy po wielogodzinnej walce ze zmęczeniem, nudą, czy też zwykłą monotonią. Słońcu brakowało jeszcze sporo by wyjrzeć zza horyzontu na świat, zalewając najwyższe warstwy chmur lub powierzchnię ziemi żółtawymi promieniami czy chociażby muskać czerń nocnego nieba tworząc urokliwą łunę tuż na północ od kierunku wschodniego. Pierwsze ptaki budziły się ze snu, równie ospale jak wcześniejszego dnia ludzie. Ich śpiew, o ile w ogóle śpiewały w ten wczesny poranek mógł być jakże podłym prologiem dalszych wydarzeń. Ale świat, przynajmniej ta jego część wciąż spokojnie drzemała, nieświadoma koszmaru który miał brutalnie rozpocząć się już za chwilę.

Najpierw odezwały się ciche sygnały dźwiękowe w słuchawkach operatorów radarów wczesnego ostrzegania. Jedno przetarcie oczu, jedno poprawienie okularów, ziewnięcie, jedna myśl która sparaliżowała umysł na całe kilka sekund, gdy adrenalina zaczęła krążyć po organizmach. Akcja – reakcja, akcja – reakcja. Rozbrzmiały telefony, rozjarzyły się ekrany monitorów na stanowiskach monitorujących przestrzeń powietrzną. Można było niemal słyszeć myśli personelu obiektów wojskowych,, powtarzane w nieskończoność, urwane pytania „Czy, co, jak, ale, kiedy, skąd, gdzie…” i tak na okrągło. Z reakcją nie zwlekano zbyt długo, prawie natychmiast podjęto decyzję o kontrataku i podniesieniu alarmu. Rozbrzmiały syreny alarmowe w wielkich miastach, a tam, gdzie dopiero docierał ich przeraźliwy, nakładający się na swoje własne echo sygnał, odzywały się kolejne syreny. Głuchy telefon, nic więcej. Przynajmniej dla większości obywateli, którzy albo zbagatelizowali sytuację, albo po prostu nie mieli gdzie się schować. Telewizja i radio zaczęły intensywnie nadawać strzępki tego co było wiadome, pogłębiając dezorientację wszystkich, których potępieńczy ryk syren alarmowych postawił przytomnie na nogi. Podawane były sprzeczne informacje, mylące, plotki, ale najbardziej trafnym komentarzem była cisza, najpierw będąca wyrazem braku słów w ustach osób po drugiej stronie urządzenia, a potem… potem już nie miał kto przemawiać.

Bo ile mogli mieć czasu? Godziny? Minuty? Jak spędzili ten czas, mając pełną świadomość nieuniknionego, że jest już za późno. Za późno na dialog, dyskusje, polityczne przepychanki, groźby, upomnienia, przestrogi. O czym mogli myśleć mieszkańcy świata na sekundy przed atomową zagładą roku 2077?. Czy życzyli sobie przetrwania, czy modlili się, wyobrażali sobie Niebo nawracając się masowo w obliczu całkowitej bezsilności, bezradności, beznadziei? czy ktoś miał odwagę pocieszać członków rodziny, czy choć przez tą jedną chwilę w sercach ludzkich zapanowały miłość, przyjaźń, uczciwość, bojaźń, przebaczenie i skrucha? Czy świat stał się lepszy? Czy w dramatycznym, żałosnym akcie paniki karmionym pobudzonym instynktem przetrwania starali się pomóc sobie, walczyć o życie?

Czy w końcu życzyli sobie szybkiej, bezbolesnej śmierci? Jeśli tak, to czy największą karą, poza śmiercią bliskich nie było czasem przeżycie, przetrwanie tego koszmaru?
« Ostatnia zmiana: 23 Października 2008, 23:24:39 wysłana przez Ulyssaeir »

Squonk

  • Schronowy Inżynier
  • Gen. armii - Redaktor
  • *
  • Wiadomości: 8804
  • Wytyczając kierunek - Emanacja azymutem!
    • Trzynasty Schron
Odp: Quo vadis?
« Odpowiedź #1 dnia: 23 Października 2008, 22:49:17 »
Dobre!

Dodałem sugestywny obrazek  8)
Możemy dojść od sukcesu do upadku, od marzeń do urny z prochami. Możemy spaść z czerwonego blasku rakiet, do 'bracie, czy mógłbyś mnie poratować'.

el2prezesso

  • Gość
Odp: Quo vadis?
« Odpowiedź #2 dnia: 23 Października 2008, 22:54:59 »
Brawou :o

Irrhas

  • Mł. chorąży sztab.
  • *
  • Wiadomości: 164
Odp: Quo vadis?
« Odpowiedź #3 dnia: 23 Października 2008, 23:01:31 »
Super.Chcę więcej takich tekstów!
Gdybym to przeczytał  po przebudzeniu gotów był bym uwierzyć,że to wydarzyło się na prawdę(a może się wydarzyć...).
PS.Wiem..."chcieć to sobie możesz" ;)
    Obrazek..hmm...tak jakby Awaken'owski 8)
« Ostatnia zmiana: 23 Października 2008, 23:56:53 wysłana przez Irrhas »
Jeżeli bardzo chcesz zmieniać świat,to nie zapomnij zacząć od siebie...

Ulyssaeir

  • Kapitan - Redaktor
  • *
  • Wiadomości: 729
  • The Catalyst
Odp: Quo vadis?
« Odpowiedź #4 dnia: 24 Października 2008, 00:12:41 »
miałem to napisać wczoraj ale samopoczucie nie to, weny brakło i - szedłem spać po 6:00, więc mogłem być zmęczony :)

Zingero

  • Mł. chorąży - Redaktor
  • *
  • Wiadomości: 36
    • Necro City
Odp: Quo vadis?
« Odpowiedź #5 dnia: 24 Października 2008, 12:52:14 »
Trochę to wtórne, myślę, że do takich refleksji może dojść każdy po jednorazowym zagraniu w którąś część FO.

Squonk

  • Schronowy Inżynier
  • Gen. armii - Redaktor
  • *
  • Wiadomości: 8804
  • Wytyczając kierunek - Emanacja azymutem!
    • Trzynasty Schron
Odp: Quo vadis?
« Odpowiedź #6 dnia: 24 Października 2008, 13:45:56 »
Śmiem wątpić czy każdy :P Większość ludzi, którzy odpalili F1 lub F2 to bardzo ograniczone w swojej percepcji ludzie - ograniczają się tylko do interpretacji klimatów PA poprzez to co widzą na ekranie komputera. W rezultacie dostaje się np. biedne opowiadania, które opisują "grę na ekranie".

Nie żeby to było coś złego - bo sam uprawiałem takie fanowskie zabawy w wielu grach. Tylko, że miałem świadomość jak biedny jest poziom tychże i nigdzie nie wysyłałem tekstów w stylu "Paladyn Jones wziął cztery Bozary i udał się Vaultu 13"  ;D

Słowem jak najdalej od ekranu komputera i grania w Fallouty przy poznawaniu i rozkminianiu klimatów postapo/postnuke.
Możemy dojść od sukcesu do upadku, od marzeń do urny z prochami. Możemy spaść z czerwonego blasku rakiet, do 'bracie, czy mógłbyś mnie poratować'.

findalander

  • Szeregowy
  • *
  • Wiadomości: 1
    • Strona literacko-fantastyczna
Odp: Quo vadis?
« Odpowiedź #7 dnia: 24 Października 2008, 17:02:10 »
Kwestia przemyśleń to jedno a drugie to sposób opisania.

Punkt widzenia ciekawy a stwierdzenie, że każdy mógłby coś takiego wymyślić kto grał w Fallota to gruba przesada. Oczywiście nie dopatruje się tu nie wiadomo jakiej odkrywczości ale to przecież nie o to chodziło ;)

Dla mnie ważniejszy jest sposób opisania - bardzo sugestywny ale pozostawiający sporo niedomówień. Świetna miniatura można by rzecz :)

nie wiem

  • Leseferyzm schronowy!
  • Gen. brygady - Redaktor
  • *
  • Wiadomości: 4777
  • Sejmik szlachecki musi być, a nie porządek!
    • Trzynasty Schron
Odp: Quo vadis?
« Odpowiedź #8 dnia: 24 Października 2008, 18:24:59 »
Cytuj
Większość ludzi, którzy odpalili F1 lub F2 to bardzo ograniczone w swojej percepcji ludzie

Posiadasz dane statystyczne na ten temat, czy jak?
Oto człowiek stał się taki jak My (...)

***

Leseferyzm i konsultacja podstawą działania zdrowego systemu schronowego!

Ulyssaeir

  • Kapitan - Redaktor
  • *
  • Wiadomości: 729
  • The Catalyst
Odp: Quo vadis?
« Odpowiedź #9 dnia: 24 Października 2008, 18:58:46 »
Ja bym powiedział, że jest obserwacja, a nie statystyka, ale jeśli tak bardzo chcesz mieć dane liczbowe to policz stosunek tematów poruszających głębokie aspekty Falloutów do ilości tematów o płytkich sprawach np. na Shamo albo NMA.

Bez urazy - Fallout to rozrywka, ale cała idea Fallouta nie może być ograniczana tylko do ciupania w supermutanty,  nie może być odcięta od spraw trudnych, brutalnych, nieprzyjemnych.

Popatrz co się stało, gdy twórcy F3 postanowili skupić się właśnie na pozbawionym głębi ciupaniu :PPPP

Squonk

  • Schronowy Inżynier
  • Gen. armii - Redaktor
  • *
  • Wiadomości: 8804
  • Wytyczając kierunek - Emanacja azymutem!
    • Trzynasty Schron
Odp: Quo vadis?
« Odpowiedź #10 dnia: 24 Października 2008, 19:28:43 »
Cytuj
Większość ludzi, którzy odpalili F1 lub F2 to bardzo ograniczone w swojej percepcji ludzie

Posiadasz dane statystyczne na ten temat, czy jak?
Posiadam obserwacje z:
a) materiałów jakie przychodzą na redakcyjnego mejla,
b) z przypadkowych akcji scenowych - jak np. konkurs na opowiadanie zorganizowany przez Outpost - frapujących tekstów było naprawdę mało,
c) średniego poziomu fanowskiego - osób które widzą w Falloutach coś więcej  niż grową mutację Mad Maksa i siepanie mutantów jest baaardzo mało.

Lata mi to kto kto co robi - nie moja sprawa. Ale wyrażam swoją opinię, że tak się mają sprawy i tyle  :P
Możemy dojść od sukcesu do upadku, od marzeń do urny z prochami. Możemy spaść z czerwonego blasku rakiet, do 'bracie, czy mógłbyś mnie poratować'.

nie wiem

  • Leseferyzm schronowy!
  • Gen. brygady - Redaktor
  • *
  • Wiadomości: 4777
  • Sejmik szlachecki musi być, a nie porządek!
    • Trzynasty Schron
Odp: Quo vadis?
« Odpowiedź #11 dnia: 24 Października 2008, 20:36:16 »
No tak, ale nie można mówić, że ludzie, którzy w tematyce postapo widzą tylko rozrywkę są ograniczeni percepcyjnie, bo przecież trudno to stwierdzić. Przecież możliwa jest opcja, że wielu ludzi szuka w grach rozrywki, bo dość problemów mają już w życiu i nie chcą sobie dokładać refleksji i rozmyślań na temat, który owszem - może ich dotyczyć, ale w ich opinii jest to na tyle odległe, że najpierw lepiej zająć się tym, co bardziej aktualne. No co, też tak może być i wcale bym się tym nie zdziwił.
Oto człowiek stał się taki jak My (...)

***

Leseferyzm i konsultacja podstawą działania zdrowego systemu schronowego!

el2prezesso

  • Gość
Odp: Quo vadis?
« Odpowiedź #12 dnia: 24 Października 2008, 21:19:51 »
Tematyka postapo sama w sobie jest refleksyjna. Wydaję mi się, że jak już ktoś sięga po ten gatunek literacki, filmowy, etc. etc.,  chcąc nie chcąc musi dotrzeć do głębszych jakościowo przemyśleń. Może nie od razu i nie koniecznie po obejrzeniu Mad Max 2 czy przejściu Fallouta. Ale ten pierwszy kontakt pobudza wyobraźnię – początkowo jedynie zachwytem nad postpunkową modą i pozbawioną barier wolnością – ale z czasem odnajdujemy ciekawsze pozycje a co za tym idzie wyostrza nam się gust i smak... bla, bla, bla.

W fallouta nigdy nie grałem więc nie wiem jakie implikacje niesie za sobą rozgrywka jednak obserwując fora poświęcone tej grze wydaje się, że dość spore i o różnorakiej wadze refleksyjnej. ;)

bio_hazard

  • Gość
Odp: Quo vadis?
« Odpowiedź #13 dnia: 24 Października 2008, 21:30:55 »
NIE GRAL W FALLOUTA - NA STOS GO HERETYKA!!!!

el2prezesso

  • Gość
Odp: Quo vadis?
« Odpowiedź #14 dnia: 24 Października 2008, 21:40:08 »
Nie bijcie, nie bijcie... PRÓBOWAŁEM, PRÓBOWAŁEM ;D

nie wiem

  • Leseferyzm schronowy!
  • Gen. brygady - Redaktor
  • *
  • Wiadomości: 4777
  • Sejmik szlachecki musi być, a nie porządek!
    • Trzynasty Schron
Odp: Quo vadis?
« Odpowiedź #15 dnia: 24 Października 2008, 21:43:05 »
Oczywiście - jest. Ale nie każdy kto się nad nią zreflektował, chce się tym podzielić. Wielu graczy mogło to potraktować jako nowość - bo przecież RPG a nie fantasy, ale potem jednak uznało, że fantasy jest fajniejsze. I to koniec ich przygody z FO.
Poza tym takie pogrążanie się w świecie Fallouta nie musi koniecznie prowadzić do refleksji nad zagładą, tylko innych, np. nad początkiem, odbudową, niezmienną naturą ludzką, wysiłkiem no i w ogóle. Potem te refleksje mogą się samoistnie strawić i pozostaje tylko chęć poszukania czegoś nowego. A zagłada może robić za tło. No i nie trzeba przecież z powodu własnych przemyśleń nigdzie się udzielać, bo to przecież nie każdemu odpowiada.
Nie wiem skąd to wrażenie, ale takie mam, że sporo osób chociażby na tym forum w związku z Falloutem poruszyła się do czegoś więcej.

« Ostatnia zmiana: 24 Października 2008, 21:50:20 wysłana przez nie wiem »
Oto człowiek stał się taki jak My (...)

***

Leseferyzm i konsultacja podstawą działania zdrowego systemu schronowego!

Squonk

  • Schronowy Inżynier
  • Gen. armii - Redaktor
  • *
  • Wiadomości: 8804
  • Wytyczając kierunek - Emanacja azymutem!
    • Trzynasty Schron
Odp: Quo vadis?
« Odpowiedź #16 dnia: 25 Października 2008, 00:22:37 »
Hmm... W sumie to dzień jaki opisuje Ulyssaeir mógł wyglądać zupełnie inaczej. No bo przecież nikt tak sobie z dnia na dzień nie odpalił atomówek - w końcu od paru już lat trwała wojna z Chińczykami. To raz. Druga rzecz to to, że jakiś cynk, że coś może się szykować grubszego musiały mieć osoby, które znalazły "schronienie" w Kryptach. No i rząd Stanów w ciągu jednej godziny na pewno się nie zwinął na "Enklawę".

Wytłumaczeniem tej sytuacji może być "Apokalipsa według Pana Jana", w której ograniczony atak atomowy jest tylko środkiem do realizacji politycznych celów. Jednak komuś puszczają nerwy i odpalone zotaje więcej niż te kilkanaście atomówek.

Ale w ostatecznym rozrachunku po dupie dostają zwykli ludzie, ktorzy żyjąc w ciągłym stresie wojennym z czasem robią się obojętni i kolejny alarm im po prostu staje się obojętny.
Możemy dojść od sukcesu do upadku, od marzeń do urny z prochami. Możemy spaść z czerwonego blasku rakiet, do 'bracie, czy mógłbyś mnie poratować'.

maYa

  • Mł. chorąży - Redaktor
  • *
  • Wiadomości: 177
Odp: Quo vadis?
« Odpowiedź #17 dnia: 29 Października 2008, 20:13:48 »
Odnośnie sporu o refleksję (lub jej brak). Nie pamiętam, czy FO skłonił mnie do refleksji nad zagładą, życiu po ataku nuklearnym itp.  Są to tematy nie poruszane na co dzień, przy jednocześnie dużej ilości przyziemnych problemów. Jakie mogą być przemyślenia po takiej grze? Raczej przygnębiające, pełne zniszczenia i pustki. A przecież nie o to chodzi w grach, chyba? Jednorazowa przygoda z grą tego typu nie prowadzi do głębokich refleksji. Co najwyżej zachęci do zapoznania się z gatunkiem post-apo. Dopiero wtedy możemy spodziewać się lepszego zastanowienia się na światem przedstawionym. Osobiście dużo bardziej skłaniają mnie do refleksji książki, które mocniej działają na moją wyobraźnię.

Dlaczego grałam w FO? Wciągnął mnie klimat, tak odmienny od tego, w którym żyję. Nie oznacza to, że czekam z niecierpliwieniem na "dzień naciśnięcia czerwonego guzika". Tak samo zainteresowały mnie książki science-fiction, a czytałam ich całkiem sporo w dzieciństwie. Pamiętam, jak rozkminiałam powieść, której akcja toczyła się po trzeciej (raczej drugiej - książka została napisana chyba w latach 20 ubiegłego wieku) wojnie światowej, gdzie ludzie żyli znów w ciemnocie średniowiecza i było tylko jedno miasto, ostoja zaawansowanej techniki (coś w stylu prostych komputerów o mocy obliczeniowej lepszego kalkulatora, elektryczność, no i największa zagadka tamtego świata: wielki biały ptak o prostych skrzydłach). Ciągle zastanawiałam się, co by było, gdyby owa fikcja stała się prawdą. Czy ludzie podnieśliby się, czy znów rozwój techniki doprowadziłby do kolejnego upadku, i tak w kółko.
"Kiedy widzisz kobietę, pamiętaj: to diabeł! Ona jest swoistym piekłem."