Bezpośredni link do newsa-----
Znacie to?
– Wyngiel! Wyngiel je we wiosce!
– Wojna byndzie, przed wojną tyz był.To oczywiście cytat z "Misia" - filmu z 1980 roku. Nie jest to obraz w naszych - postapowych - "klimatach", ale na pewno proroczy. W końcu pod koniec 1981 roku, ówczesna władza wprowadziła w Polsce stan wojenny, którego skutkiem było znaczne ograniczenie praw obywatelskich (i tak już w końcu nie dużych jak na kraj "demokracji ludowej").
Jednym słowem - gdy idą lub też przeczuwamy, że zbliżają się ciężkie czasy - to warto zachomikować sobie jakieś zapasy na przyszłość. Żywność bądź paliwo czy inne zasoby źródeł energii.
W tym roku mieliśmy już jeden kryzys związany z rosnącymi cenami ropy naftowej. Pamiętacie te apokaliptyczne widoki kolejek po paliwo, bądź strajki transportowców z powodu drastycznie rosnących cen oleju napędowego? A dziś?
Zajrzyjcie na
tą stronę, dokładnie przeanalizujcie zamieszczony tam wykres i raz na zawsze przestańcie wierzyć w bajki analityków gospodarczych o zwiększonym zapotrzebowaniu na ropę w krajach dynamicznie rozwijających się jak Chiny czy Indie i związanych z tym zwyżkami cen tego surowca.
O wysokich cenach ropy naftowej dziś już nikt nie pamięta, bo na horyzoncie pojawił się o wiele straszniejszy potwór pod nazwą kryzys na rynkach finansowych. To straszne zwierze - choć jest wirtualne jak ta część polskiej sceny falloutowej na której działa Trzynasty Schron - powoduje jednak konkretne straty i szkody. Upadają kolejne banki, ludzie są eksmitowani ze swoich domów - to na razie w Stanach Zjednoczonych. Jednak w niedalekiej Islandii - kraju miodem i mlekiem, a tak naprawdę dorszem i ciepłą wodą - płynącym, doszło do wydarzeń, których skutkiem może być bankructwo państwa.
Jeśli nadal nic z tego nie rozumiecie (ja w sumie też), to przechodzę już do meritum tego newsa. Otóż okazało się, że Polacy tłumnie mieszkający w Islandii wpadli w panikę i zaczęli robić zapasy. Bo przecież dobrze wiemy - i po to zacząłem tego newsa od cytatu z "Misia", że gdy coś zaczyna się źle dziać to zawsze warto mieć zgromadzony zapas mąki i cukru.
Jednak nasi rodacy w Islandii to ludzie nowocześni, i zamiast kontynuować chlubne tradycje swoich rodziców ze schyłkowego okresu komuny, zaczęli gromadzić coś innego. A mianowicie chleb, makaron oraz piwo. Doszło do tego, że islandzkie władze podjęły decyzję o wydaniu odezw w języku polskim do naszych obywateli, by nie poddawać się panice. Jakby tego było mało - podobno rodziny emigrantów zaczęły wysyłać na wyspę paczki żywnościowe.
Rozumiecie coś z tego? Ja nie i jedynie czego jestem pewny i co wiem to fakt, że pre, apo i postapokalipsa to nie są bajki o "facetach w skórach kopiących tyłek mutantom". I może to jest mój błąd, że zamiast oddawać się poznawaniu takich klimatów poprzez "zabawy" larpowo-asg, wolę rozkminiać te realne i prawdziwe problemy.
W końcu co bym sobie użył to moje, no nie? ;-D
Artykuł
"Panika na Islandii: Polacy wykupują makaron i piwo!"